Jestem od zamiatania drogi do kościoła – rozmowa z doktor Elżbietą Sujak

Jestem od zamiatania drogi do kościoła – rozmowa z doktor Elżbietą Sujak

 

 

Pani Elżbieta Sujak – doktor nauk medycznych, psychiatra i neurolog. Autorka książek dotyczących komunikacji międzyosobowej, szczególnie sztuki porozumiewania się w małżeństwie i w rodzinie, etycznego negocjowania. Najnowsza pozycja – to: “ABC psychologii komunikacji“. Wcześniejsze, najczęściej kilkukrotnie wznawiane: “Małżeństwo pielęgnowane“, “Kontakt psychiczny w małżeństwie i rodzinie“, “Poradnictwo małżeńskie i rodzinne“, “Rozważania o ludzkim rozwoju“, “Żyć lepiej“, “Życie jako zadanie“, “Sprawy ludzkie“. Pani Doktor przez wiele lat  zaangażowana była w poradnictwo rodzinne, prowadziła kursy komunikacji. Tłumaczyła także książki zagranicznych autorów z zakresu psychologii komunikacji. Publikowała w wydawnictwach: W drodze, Więzi, Znak i w Gościu Niedzielnym, (który w ostatnich latach wysunął się na czoło tygodników opiniotwórczych w Polsce).

Rozmowa przeprowadzona 10. kwietnia 2018 roku.

Helena Grembecka:

Pani Doktor, mieszka Pani w Lublińcu od 65 lat. Dlaczego wybrał Pani nasze miasto? Był to przypadek, czy też świadoma decyzja?

Pani dr Elżbieta Sujak:

Po przedterminowym zdaniu wszystkich egzaminów na Akademii Medycznej w Poznaniu i uzyskaniu dyplomu, stanęłam przed Komisją Przydziału Pracy. Do tej chwili pewna, że zostaję w Poznaniu, bo spełniłam wszystkie wymagane warunki i przysługuje mi prawo wyboru miejsca pracy, usłyszałam pytanie: Gorzów, Lubliniec czy Choroszcz (w woj. białostockim)? Taka była praktyka władz, żeby absolwentów kierować do pracy jak najdalej od uczelni i od miejsca zamieszkania rodziny. Wybrałam Lubliniec, bo wcześniej słyszałam dobrą opinię o dyrektorze – dr. Emilu Cyranie. I w 1952 roku przyjechałam z komunistycznym “nakazem pracy” w Państwowym Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Lublińcu.

– Taką nazwę nosił Szpital w latach 1949-1976 roku. A od 1993 roku – Wojewódzki Szpital Neuropsychiatryczny im. dr. Emila Cyrana.

– Zostałam bardzo dobrze przyjęta przez personel medyczny: lekarzy i pielęgniarki zatrudnione w Szpitalu. Ale komunistyczne lata nie sprzyjały mojemu rozwojowi naukowemu. Doktorat mogłam zrobić, ale na habilitację już zgody nie było. Nie mogłam też wyjeżdżać za granicę. Kiedy po 13-tu latach dostałam paszport, pojechałam najpierw do Rzymu, a potem w Niemczech zetknęłam się z katolickim Duszpasterstwem Rodzin. Owocem pobytu w tym środowisku było tłumaczenie na język polski dwóch książek: Thomasa Gordona “Wychowanie bez porażek” i Fritza Fischalecka “Uczciwa kłótnia małżeńska” – gdzie o słowo “kłótnia” w tytule stoczyłam prawdziwy bój z wydawcą, który proponował coś bardziej uładzonego, np. spór.

– Te książki niosły “rewolucyjne” treści. Psychologia komunikacji, którą Pani Doktor zaprezentowała, otwarła niejednemu polskiemu czytelnikowi oczy na to, że warto tak rozmawiać z dzieckiem, żeby dojść z nim do porozumienia, że można kłócić się ze współmałżonkiem w twórczy sposób, że kłótnia nie musi nieść zagrożenie dla relacji, ale może być szansą na bliższą więź w małżeństwie. Ale wróćmy jeszcze do lat 50-tych.

Nakaz pracy trwał trzy lata. Przepracowałam – cztery, zrobiłam specjalizację i zatrudniłam się w lecznictwie otwartym w poradni zdrowia psychicznego. Po jakimś czasie ogłoszono konkurs na stanowisko ordynatora oddziału psychiatrycznego, wtedy za namową mojego dawnego dyrektora wróciłam do Szpitala, obejmując to stanowisko. Kilka lat później zrobiłam doktorat, który dotyczył porównania skuteczności leczenia psychiatrycznego między przełomem XIX i XX wieku a latami 70. XX wieku. Badając stare archiwum szpitalnej dokumentacji, znalazłam poparcie dla mojej tezy o znaczeniu i skuteczności leczniczej terapii (terapia zajęciowa i terapia pracą). W latach 70-tych skuteczność leczenia była niższa, mimo włączenia wszystkich nowości farmakologicznych, niż – na przełomie wieków, kiedy stosowano proste metody.

– Kiedy zaczęła Pani pracę w poradnictwie rodzinnym?

– Gdy w 1956 roku zaczęła obowiązywać ustawa o dopuszczalności aborcji na żądanie, zostałam poproszona przez ks. biskupa Herberta Bednorza o podjęcie pracy w organizowanej przez katowicką kurię Poradni Życia Rodzinnego. Tu małżonkowie mogli nauczyć się naturalnych metod regulacji poczęć. Była to, obok – warszawskiej, pierwsza taka inicjatywa w polskim Kościele. W Warszawie zaczęła swoją działalność Teresa Strzembosz, organizując sieć poradni rodzinnych przy parafiach.

– Wykładała też Pani na KUL-u.

– Przeszłam na wcześniejszą emeryturę, żeby być niezależną. Dlatego też później pracowałam w Ośrodku Zdrowia w Poradni Zdrowia Psychicznego jako wolontariuszka, nie figurując na liście płac. Ta wolność pozwoliła mi przyjąć propozycję rektora KUL-u ojca Mieczysława Krąpca i przez osiem lat miałam na KUL-u wykłady dla studentów z poradnictwa rodzinnego oraz w organizowanym przez KUL Studium Podyplomowym Poradnictwa i Psychoterapii. Wcześniej we wrześniu 1981. roku miało miejsce na KUL-u  ważne wydarzenie: międzywyznaniowy zjazd chrześcijańskiego poradnictwa (byli też obecni rabini) i tam, uczestnicząc w wybranych seminariach, nawiązałam kontakty, które pozwoliły mi zgłębiać psychologię komunikacji. Po uzyskaniu niezbędnej sprawności w tym temacie, ćwiczyłam go na ochotnikach spośród swoich znajomych. Potem przez 20 lat organizowałam dwustopniowe warsztaty psychologii komunikacji. Psychologia komunikacji zajmuje się tym, co ludzi ze sobą wiąże, co się między ludźmi rozgrywa. Jest ona realizacją miłości bliźniego w codzienności – czyli takim ukształtowaniem codziennej komunikacji, żeby wyeliminować momenty raniące. Moją misją jest ratować rodziny. Tak ważne jest, by małżonkowie w codzienności pielęgnowali łączące ich więzi!

– W wielu miejscach w Polsce i w świecie działy się ważne dla mnie sprawy, ale dziś czuję się zakorzeniona w Lublińcu. Tu są groby moich Rodziców.

– Dzisiaj święto – w Pani domu sprawowana była Msza Święta – dar od księdza dr. Jerzego Dzierżanowskiego, który jest duszpasterzem rodzin diecezji opolskiej. Ksiądz Jerzy Dzierżanowski powiedział w krótkiej homilii, że spłaca dług wdzięczności wobec swojego Mistrza. Wspomniał, że przed laty uczestniczył w warsztatach psychologii komunikacji prowadzonych przez Panią Doktor, a teraz na bazie Pani materiałów sam takie warsztaty prowadzi. Skończył podyplomowe studia z poradnictwa rodzinnego, pomocy psychologicznej i psychoterapii oraz terapii uzależnień. Współdziałał w powołaniu Domu Matki i Dziecka. Uczeń godny Mistrza!

– Serdecznie dziękuję Pani Doktor za czas poświęcony na rozmowę i udostępnienie książki “Jestem od zamiatania drogi do kościoła – z dr Elżbietą Sujak rozmawia Cezary Sękalski” (Kraków 2009), gdzie znalazłam profesjonalne przedstawienie Pani Osoby, z którego trochę wiedzy zaczerpnęłam i które pomogło mi zachować chronologię zdarzeń!

Na marginesie przeprowadzonej rozmowy  należy wspomnieć, że ksiądz Dzierżanowski przywiózł ze sobą kilka egzemplarzy książki Magdaleny Guziak-Nowak “Dzieci z serca”, wydanej przez Diecezjalną Fundację Ochrony Życia. Opowiada ona o dziełach prowadzonych przez Fundację, w tym o rozbudowie Domu Matki i Dziecka w Opolu. Zachęcam do wsparcia tej szlachetnej inicjatywy poprzez  wpłatę na konto BZ WBK I O/Opole67 1090 2138 0000 0005 5600 0551 z dopiskiem „Darowizna na rozbudowę Domu Matki i Dziecka”
Pomóż mamom nabrać sił do samodzielnego życia! – Ufunduj cegiełkę na rozbudowę Domu Matki i Dziecka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.