W wieku 47 lat po raz pierwszy chwycił za dłuto. Poczuł natchnienie i wyrzeźbił w drewnie postać rajskiego Adama. Nie było to dzieło doskonałe, jednak wtedy rozpoczęła się przygoda z rzeźbiarstwem, która trwa do dziś. Andrzej Krysztopa – samouk z Sierakowa Śląskiego, dzięki wytrwałej pracy, pokonuje coraz wyższe szczeble artystycznego wtajemniczenia.
Znak od Boga?
To jego świat i jego pasja. Nie szuka poklasku czy uznania. W rzeczywistym świecie pracuje jako hydraulik – wraca do domu i zamyka się w warsztacie, gdzie całymi godzinami dopracowuje kolejne figury i posągi. Tutaj czuje się najlepiej, stroni od ludzi. Ucieczka od świata i rzeźbiarskie zamiłowanie wiążą się z trudnymi doświadczeniami życiowymi – Nie wszystko układało mi się tak jak należy – przyznaje artysta – W krytycznym momencie poczułem w sobie niespodziewane natchnienie. Trudno wyjaśnić skąd przyszło – chyba tylko od Boga. Przy pomocy piły motorowej i marnego dłuta stworzyłem pierwszą postać. Był to Adam, którego znamy z Biblii. Pomyślłem, że skoro mam już Adama, potrzebna będzie mu Ewa. To był początek nowego zajęcia. Obie figury wciąż stoją w moim ogrodzie. To cenna pamiątka, obok wielu innych jakie powstały w ciągu siedmiu ostatnich lat – dodaje pan Andrzej.
Wszystko zaczyna się w głowie
Z coraz większym zapałem rzeźbił dalej – zwierzęta i postaci ludzkie. Dzięki wsparciu nielicznych osób zdobywał odpowiednie drewno i narzędzia. W międzyczasie zagłębiał się w wiedzę teoretyczną. Sięgał po specjalistyczne lektury i podglądał innych twórców kiedy odwiedzał okoliczne wystawy i warsztaty. Poznał m.in. Stanisława Kowalczyka – znanego autora kompozycji rzeźbiarskich. Wymiana poglądów i doświadczeń oraz nieustanne uzupełnianie wiedzy pozwoliły panu Andrzejowi na uzyskanie profesjonalnego poziomu, z zachowaniem własnego stylu i jakości – Samo ukończenie kolejnej postaci jest zaledwie przypieczętowaniem wielu procesów – tłumaczy rzeźbiarz – Wszystko zaczyna się w głowie. W drewnianej bryle dostrzegam coś, czego nie widzą inni. Dużo rozmyślam, układam koncepcję. Przygotowuję drewno aby zachowało odpowiednią trwałość. Dopiero wtedy chwytam za narzędzia. Na koniec zabezpieczam figurę specjalnymi środkami. Po kilku latach widać różnicę pomiędzy pierwszymi postaciami a tymi, które powstają dzisiaj – mówi z entuzjazmem i wciąż sięga po nowe rozwiązania.
Na granicy światów
Twórca bez większego wahania przyznaje, że obcowanie ze sztuką przybliża go do Boga, zwłaszcza wtedy gdy z potężnych pni wydobywa postaci świętych – To jest moja rozmowa ze Stwórcą. Czuję jego bliskość. To Bóg prowadzi moją rękę kiedy zanurzam dłuto w drewnie – Nie wstydzi się o tym mówić. Niech wstydzą się ci, którzy uważają go za dziwaka. Sierakowianin zdaje sobie sprawę, że w dzisiejszym świecie ludziom coraz trudniej jest pojąć niematerialne czynniki, które wywołują natchnienie wśród artystów. Bolą go cięte uwagi mieszkańców – W 2015 roku, po długich namowach, zgodziłem się wystawić swoje prace na Dożynkach Sołeckich w Sierakowie. Część społeczności reagowała z ironią. Z podobnymi sytuacjami spotyka się coraz więcej rzeźbiarzy. To trudne ale zarazem nieuniknione. Świat oddala się od sztuki. Dla wielu ludzi staje się ona śmieszna i archaiczna. Zupełnie inaczej reagują dzieci, które nie komplikują sobie świata tak jak dorośli. Dostrzegają w moich pracach to, co daje im radość i pobudza wyobraźnię a przecież taki jest cel rzeźbiarskiego kunsztu – twierdzi pasjonat.
Idź swoją ścieżką
Niepewny balans na granicy rzeczywistości, sztuki i głębokiej wiary, nie przeszkadza panu Andrzejowi w tworzeniu następnych prac. Jeśli napotka on na swej drodze człowieka życzliwego, rozumiejącego emocje towarzyszące artystom, chętnie opowie mu o swojej pasji. Ludzi, którzy wytykają go palcami… omija szerokim łukiem. Jest pewny, że to co robi ma ściśle określony cel – Podobnie jak w moim przypadku, czasem jedno ważne wydarzenie może zmienić los człowieka. Otwierają się kolejne wymiary otaczającego nas świata i dostrzegamy więcej niż dotychczas. W duszy każdego z nas tkwią zakamarki, których nie rozumiemy lub nie chcemy zrozumieć. Kiedy jednak wypłyną one na zewnątrz, wszystko się zmienia i łatwiej nam pokonywać codzienne bariery, nawet te najbardziej przyziemne – twierdzi. Artysta z dumą opowiada o córce – Od pewnego czasu maluje doskonałe portrety – W uznaniu pana Andrzeja to kolejny znak i nowy rozdział. Samorodny talent z Sierakowa Śląskiego rozmyśla o nowej rzeźbie – niebawem rozpocznie pracę nad figurą Ojca Pio, jednego z najpopularniejszych Świętych kościoła katolickiego. Jak stwierdził – obiecał to Stwórcy. Tak jak poprzednio – rzeźbiarz układa koncepcję w głowie, by pewnego dnia znowu spotkać się z Bogiem, a On poprowadzi jego rękę.