Co mieszkaniec Rusinowic powiedział Marszałkowi?

Co mieszkaniec Rusinowic powiedział Marszałkowi?

Nie często spotykamy się z sytuacją, w której szeregowy obywatel ma okazję do spotkania z Marszałkiem swojego województwa. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych – udowodnił to pan Andrzej Pasieka, z którym udało nam się porozmawiać. Jak to się stało, że mieszkaniec Rusinowic odbył dyskusję z Jakubem Chełstowskim? O jakich problemach poinformował Marszałka?

L.pl.: Taka okazja nie zdarza się co dzień. Spotkanie z Marszałkiem Chełstowskim to z pewnością wyjątkowe wydarzenie…

A.P.: Tak. Od pewnego czasu, różnymi sposobami dążyłem do spotkania z nowym Marszałkiem naszego województwa, panem Jakubem Chełstowskim. Sukces przyszedł w najmniej oczekiwanym momencie. Zostałem laureatem zabawy organizowanej przez redakcję Dziennika Zachodniego „Wybierz sobie Mikołaja 2018″. Każdy uczestnik miał szansę na spotkanie z wybraną przez siebie znaną osobą. W moim przypadku nie mogło być inaczej – był to właśnie pan Jakub Chełstowski.

L.pl.: Czy w jakiś specjalny sposób przygotowywał się pan do dyskusji z Marszałkiem?

A.P.: Spotkanie z Marszałkiem uznałem za niepowtarzalną szansę na przedstawienie problemów, z którym borykają się mieszkańcy powiatu lublinieckiego. Przede wszystkim udało mi się poruszyć kwestię problemów komunikacyjnych, zarówno w wymiarze Gminy Koszęcin, jak i całego powiatu. Przedstawiłem konkretne przykłady. Pan Marszałek dowiedział się m.in. o braku możliwości dojazdu do Strefy Ekonomicznej w Lublińcu na godzinę 6:00, do pracy, oraz powrotu do Rusinowic czy Koszęcina po godzinie 22:00, dla pracowników drugiej zmiany. To olbrzymie utrudnienie.

L.pl.: Jak zareagował Jakub Chełstowski?

A.P.: Marszałek wspomniał o swojej współpracy z posłem Andrzejem Gawronem w kwestii połączeń kolejowych. Kontaktował się z panem Gawronem również w trakcie działań na rzecz ratowania PKS Lubliniec. Mówił jednak o braku współpracy ze strony naszych samorządowców. Tego ogniwa zabrakło w rozwiązywaniu wielu spraw dotyczących komunikacji zbiorowej.

L.pl.: Sugeruje pan, że problemy związane z transportem drogowym to efekt słabego zaangażowania zarządów w poszczególnych gminach?

A.P.: Uważam, że tak, bo skąd Marszałek Województwa, odpowiedzialny za funkcjonowanie Kolei Śląskich, ma wiedzieć czego potrzebujemy, skoro nie otrzymuje informacji od wójtów czy radnych? W krytycznych momentach najłatwiej jest zrzucić winę na posła, tymczasem to samorządowcy powinni zapytać ludzi – gdzie pracują, na którą godzinę dojeżdżają, kiedy wracają, gdzie się leczą, wożą dzieci do szkół, przedszkoli czy na zajęcia dodatkowe. Winni zapytać czy w przypadku sprawnie działającej komunikacji publicznej, dostosowanej do potrzeb mieszkańców, ludzie byliby skłonni zrezygnować z dojeżdżania wszędzie samochodami. Odnoszę wrażenie, że przeciętni mieszkańcy wiedzą więcej na ten temat. Przykład? W nowym rozkładzie jazdy Koleje Śląskie dołożyły na linię S8 dodatkowy pociąg, ale tylko na odcinku Oświęcim –Tarnowskie Góry, gdzie tabor kończy bieg o godzinie 18:28. Przedłużenie kursu do Lublińca rozwiązałoby codzienne problemy z powrotem z pracy dla osób zatrudnionych w Tarnowskich Górach. Obecnie pracownicy muszą czekać na pociąg powrotny prawie półtorej godziny, do 19:25. Takich przykładów jest wiele.

L.pl.: A może to właśnie mieszkańcy powinni informować radnych o utrudnieniach?

A.P.: Nie. To samorządowcy mają obowiązek zapytać: “czego wam potrzeba?”. Swego czasu wójt gminy Koszęcin śp. pan Grzegorz Ziaja, długo walczył o pociąg dowożący mieszkańców Koszęcina na dalsze połączenie do Warszawy. Dzisiaj nikt z tego połączenia nie korzysta, bo po powrocie do Lublińca brakuje połączenia do miejsca zamieszkania.

L.pl.: Porusza pan sprawy związane ze swoją gminą. Może w rzeczywistości, w skali powiatu, nie jest tak źle?

A.P.: Uruchomieniem połączenia, o którym przed chwilą wspomniałem, są zainteresowani również mieszkańcy Tarnowskich Gór, którzy przez Lubliniec dotarliby do Warszawy w czasie o godzinę krótszym niż przez Katowice. Proszę mi wierzyć – problemy są wszędzie.

L.pl.: Skąd taka wiedza na temat logistyki w transporcie kolejowym?

A.P.: To sentyment do dawnych czasów. Jako młody, ciekawy świata chłopak mogłem komunikacją publiczną pojechać, oraz w tym samym dniu wrócić, do Warszawy lub na Targi Poznańskie. Dzisiaj moja córka takich możliwości już nie ma. Okazało się, że mieszkamy w “czarnej dziurze”. Jesteśmy obecnie wykluczeni komunikacyjnie a jeszcze nie tak dawno pociągami przemieszczały się całe rodziny.

L.pl.: Proszę opowiedzieć o samej gali wręczenia nagród w konkursie “Wybierz sobie Mikołaja”?

A.P.: Uroczyste spotkanie odbyło się w zabytkowych wnętrzach Łaźni Łańcuszkowej kopalni „Królowa Luiza” w Zabrzu. Otrzymałem od pana Marszałka prezent, na który składają się m.in. trzy podwójne zaproszenia na dowolne wydarzenie muzyczne odbywające się w Filharmonii Śląskiej, Operze Śląskiej oraz na Stadionie Śląskim. Pozwoli mi to na praktyczne sprawdzenie – jakie możliwości powrotu z takich imprez kulturalnych ma przeciętny mieszkaniec powiatu lublinieckiego.

L.pl.: Wszystko kręci się wokół transportu zbiorowego…

A.P.: Oczywiście. I właśnie po to spotkałem się z Marszałkiem. Zabrałem ze sobą zdjęcia. Pokazałem w jakich warunkach podróżuje młodzież z Lublińca, Rusinowic, Koszęcina do szkół średnich w Tarnowskich Górach. W dniu, w którym miałem okazję spotkać się z Marszałkiem, do obsługi pociągu zaczynającego bieg w Lublińcu o 6:56 użyty został skład typu 34 Wea, który ma jedynie 102 miejsca siedzące i 86 stojących. W składzie panował ścisk, brak było również możliwości przejścia!

L.pl.: Jakie wnioski wyciągnęli panowie w trakcie dyskusji?

A.P.: Za wszystkie informacje pan Marszałek serdecznie mi podziękował. Dodał, że problemy mieszkańców powiatu lublinieckiego nie zawsze były dostrzegane z centrum województwa. Pan Chełstowski poprosił o opisanie tych wszystkich problemów w formie wniosku. Temat nie jest mi obcy. Od lat zajmuję się zawodowo transportem. Z komunikacji publicznej korzystam na co dzień. Rozmawiam z ludźmi. Marzy mi się współpraca z radnymi gminnymi – okręgi w których zostali wybrani nie są zbyt duże a więc swoich wyborców znają. Mam nadzieję, że będzie im się… “chciało chcieć”. To oni powinni wyciągnąć rękę do ludzi.

L.pl.: Czy wzmocnienie roli transportu zbiorowego rzeczywiście wydaje się takie ważne? Może większość z nas woli podróż samochodem?

A.P.: Niekoniecznie. Wiele zależy od oferty kolei ale nie będzie ona atrakcyjna bez zaangażowania samorządowców. Tylko i wyłącznie sprawnie funkcjonująca komunikacja kolejowa rozwiąże w naszym powiecie większość problemów komunikacyjnych a korzyść dla gmin wynikać będzie z faktu, że komunikację tą finansuje Urząd Marszałkowski. Nie wydamy z lokalnych budżetów pieniędzy na komunikację, której mieszkańcy prędzej czy później zaczną się domagać. Potrzebujemy większej ilości połączeń, zwłaszcza w kierunku Katowic – sporo mieszkańców powiatu lublinieckiego wciąż dojeżdża do pracy na Śląsk. Podróż pociągiem należącym do Kolei Śląskich, z Lublińca do Częstochowy zajmuje mniej więcej tyle czasu co przejazd samochodem – bez korków, stresów, w nowoczesnych składach i za jedyne 3 złote! Czy samorządowcy w ogóle o tym wiedzą?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.