Zarówno pacjenci, jak i odwiedzający chorych na Oddziale Gruźlicy i Chorób Płuc w Lublińcu, regularnie informują o złych warunkach panujących w przestarzałym budynku – Doceniamy dobrą opiekę lekarską ale pacjenci zmuszeni są zatykać szpary w oknach przy pomocy koców – mówią mieszkańcy, którzy zobaczyli oddział od wewnątrz.
W ubiegłym tygodniu skontaktował się z nami pan Marian, zamieszkały w Lublińcu. Mężczyzna nie krył zaskoczenia po tym jak odwiedził krewnego przebywającego na oddziale przy ulicy Grunwaldzkiej – Stan budynku pozostawia wiele do życzenia. W trakcie ostatniej fali mrozów chorzy przykładali koce do okien aby powstrzymać chłód wdzierający się przez szpary – twierdzi nasz rozmówca, który podzielił się z nami dokumentacją zdjęciową – Widać, że sale nie były tu remontowane od dawna. Proszę zwrócić uwagę na stan sufitów. Wilgoć powoduje odpadanie tynku. Przecież leczą się tutaj pacjenci ze schorzeniami płuc. Jestem pewien, że potrzebują oni znacznie lepszych warunków – oburza się mieszkaniec.
W sprawie wątpliwej jakości budynku Oddziału Gruźlicy i Chorób Płuc skontaktowaliśmy się z Barbarą Szubert, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Lublińcu, będącego administratorem placówki – Samodzielny Publiczny Zespół Opieki Zdrowotnej w Lublińcu systematycznie stara się poprawiać stan budynku poprzez dokonywanie wszelkich niezbędnych, bieżących remontów. Jednakże ze względu na stratę finansową jaką wykazuje placówka, jak i bardzo trudną sytuacją finansową, nie jesteśmy w stanie na chwilę obecną podołać wszystkim potrzebom – informuje dyrektor Szubert.
Czy dyrektor szpitala dostrzega szansę na poprawę sytuacji? – Tak. Jest to jednak uwarunkowane wzrostem finansowania służby zdrowia, co doprowadzi do poprawy sytuacji finansowej wielu podmiotów medycznych, w tym naszej jednostki – odpowiada. Problemy dotyczą nie tylko oddziału płucnego, w którym w 2017 roku leczyło się 272 pacjentów, ale też innych placówek funkcjonujących w Lublińcu. Niepewna przyszłość dotyka chociażby oddział dziecięcy czy pododdział udarowy. W komentarzach, które docierają do naszej redakcji, wiele zastrzeżeń kierowanych jest pod adresem Starostwa Powiatowego, które powinno wziąć na siebie rolę lidera w działaniach na rzecz poprawy kondycji zagrożonych ośrodków. Starosta Joachim Smyła nie odpowiada jednak na nasze prośby o zajęcie stanowiska w obliczu narastających problemów.
starosta nie jest dyrektorem tej placówki i nie może odpowiadać za nieudolność dyrektorów szpitali w regionie oni biorą za swoje stanowiska pieniądze nie robią nic w wolontariacie więc może wreszcie ktoś zacznie ich rozliczać za nieudolność, jak widać na przykładzie PKS-u nie wszyscy ludzie nadają się na to stanowisko są to wieloletnie zaniedbania wynikające z braku odpowiedniego nadzoru !
między innymi takie placówki nadzoruje lubliniecki SANEPID’ więc może warto tam zapytać dlaczego dopuścili do takiego stanu !!!
Sanepid bada piasek w piaskownicach.
Dopuszczenie do zaniedbania tego bardzo potrzebnego szpitala w naszym powiecie jest kary godne ,co pani dyrektor robi na tym krzesełku to ja nie wiem niech sie sama leczy z płucami na internie to zobaczy .takiej dyrekcji w lublinieckim zozie jeszcze nie było.porazka