Według informacji, do których dotarł Lubliniecki.pl na chwilę obecną około 20-osobowa grupa ratowników medycznych z SP ZOZ Lubliniec, stanowiąca połowę całej kadry, nie wyklucza oficjalnego udziału w ogólnopolskim proteście środowiska. Wiele zależeć będzie od rezultatów rozmów ze stroną rządową oraz od efektów dużej demonstracji zaplanowanej w Warszawie na dzień 11 września.
To może być dopiero początek problemów dla lublinieckiego SP ZOZ. Kilkoro pracowników zastanawia się bowiem nad… definitywnym odejściem z zawodu. Do sprawy odniósł się dyrektor placówki, Włodzimierz Charchuła.
Ratownicy medyczni domagają się m.in. zmian w ustawie o minimalnych wynagrodzeniach, w której zakwalifikowani zostali do grupy „inne zawody medyczne”. Rzutuje to na zbyt niskie stawki wynagrodzeń.
Dla ratowników, zawarty w ustawie zagwarantowany minimalny współczynnik pracy – decydujący o wysokości płacy minimalnej, wynosi 0,73 a więc tyle ile wynosi współczynnik dla zawodu fizjoterapeuty. Dla porównania lekarz lub lekarz dentysta bez specjalizacji czy farmaceuta to współczynnik 1,06.
Jak wylicza portal businessinsider.com.pl, ratownicy z wykształceniem średnim zatrudnieni na etatach, zarabiają w Polsce 3 772 zł brutto. Osoby pracujące na podstawie umów cywilnoprawnych otrzymują 3 – 3,5 tys. złotych na rękę. Wiele z nich musi pracować na kilku kontraktach, a to oznacza nie małą liczbę godzin spędzonych w stresującej i odpowiedzialnej pracy – nawet do 400, czy 500 godzin miesięcznie – kosztem kontaktów z rodziną, świąt czy wakacji, nie mówiąc już o dodatkowych obciążeniach spowodowanych pandemią.
Sytuację pogłębia regularny spadek liczby zatrudnionych ratowników. Według GUS, w 2019 roku liczba personelu wchodzącego w skład ratownictwa medycznego wynosiła 12,7 tys. Dzisiaj to już tylko 10 tysięcy osób. Dla przykładu, w województwie wielkopolskim na 100 tys. mieszkańców przypada 3,5 zespołu medycznego.
Protestujący walczą również o odrębną ustawę o zawodzie ratownika i możliwość utworzenia własnego samorządu.
Osoba, z którą rozmawialiśmy, podkreśla, że kadra, na bazie umowy z dyrekcją, nie może wypowiadać się w sprawach dotyczących SP ZOZ. Decyzja o dołączeniu do protestu lub ewentualnego strajku będzie wiązać się zatem z wcześniejszą, oficjalną informacją przekazaną dyrekcji oraz Starostwu Powiatowemu.
– Nasz głos jest po prostu ignorowany, a często to właśnie ratownicy stoją na pierwszej linii frontu w walce o ludzkie życie. Pracujemy pod dużą presją, obserwując często bardzo drastyczne sceny. Tak jak w każdym zawodzie, popełniamy błędy lecz są one coraz mocniej wytykane przez społeczeństwo. W zamian coraz mniej osób docenia fakt, że to dzięki nam ktoś unika śmierci. Wrasta ilość fizycznych ataków na ratowników medycznych. To wszystko pogłębia nasze rozgoryczenie. Część z nas nie wierzy już w poprawę sytuacji i zastanawia się nad rezygnacją z zawodu – przyznaje.
Dodaje, że dla niektórych ratowników z SP ZOZ decyzja o przystąpieniu do protestów jest bardzo trudna – powstrzymywana strachem przed konsekwencjami zawodowymi lub nawet utratą pracy.
Zapewnia jednak, że pracownicy, którzy nie zdecydują się na udział w proteście będą pełnić dyżury – zatem mieszkańcy mogą być spokojni o ewentualną pomoc, nawet w tak kryzysowej sytuacji. Zresztą – jak podkreśla – odkąd pracuje, nie przypomina sobie takiego dyżuru, podczas którego ratownik opuściłby miejsce pracy nie przywołując na swoje miejsce innego pracownika – w przeciwieństwie do pewnego odłamu lekarzy, zarabiających o wiele, wiele więcej.
* * *
Włodzimierz Charchuła – dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Lublińcu, który również poinformował, że ewentualny protest nie wpłynie na ograniczenie świadczeń, przyznał, że środowiska medyczne mają prawo do tego typu form sprzeciwu. W uznaniu dyrektora problem tkwi przede wszystkim w rozwiązaniach systemowych, ze wskazaniem na ustawę przywoływaną dzisiaj przez środowisko ratowników. Włodzimierz Charchuła nie zgadza się jednak z opinią, że ratownicy z SP ZOZ pozostawieni są sami sobie.
– Rozmawiamy z pracownikami i staramy się rozwiązywać sygnalizowane problemy. Część naszych ratowników, zatrudnionych na umowę o pracę, świadczy również usługi do NFZ ale poprzez podwykonawstwo dla pogotowia w Częstochowie. Z tego względu Narodowy Fundusz Zdrowia odmówił nam finansowania wzrostu płacy minimalnej, powołując się na wspomnianą ustawę… mówiąc szczerze, napisaną „na kolanie” – przekonuje.
– W tej sprawie wystosowaliśmy wnioski do Ministerstwa Zdrowia. Sam SP ZOZ ustawowy obowiązek dotyczący wzrostu płacy minimalnej wykonał – kontynuuje dyrektor. Dotyczyło to jedynie osób zatrudnionych na umowę o pracę, a nie samozatrudnionych, co w świetle właśnie takich przepisów rodzi konflikty.
W uznaniu dyrektora SP ZOZ, zawartość ustawy spowodowała, że ratownicy medyczni znaleźli się w niekorzystnym położeniu w stosunku do innych grup zawodowych – Podobną sytuację obserwujemy wśród pielęgniarek z długim stażem pracy lecz bez wykształcenia wyższego, które w kwestii płacy minimalnej usytuowano na takim samym poziomie jak opiekuni medyczni, dla których oczywiście mam dużo szacunku, lecz skala odpowiedzialności zawodowej jest tutaj diametralnie różna – przyznaje Włodzimierz Charchuła.
Dodał, że sytuacja w poszczególnych placówkach nie ulegnie poprawie bez zmian na poziomie ustawowym, dlatego, jak zadeklarował – Kibicuje ratownikom w podjętych działaniach – licząc na to, że ustawowe zmiany wpłyną również na zwiększenie finansowania dla SP ZOZ, pogrążonego od lat w zapaści finansowej.
Pełna treść ustawy: TUTAJ
.
Czytaj również:
Panie Julianie, myślałam że jest Pan rzetelnym dziennikarzem, niestety pomyliłam się.
Proszę dobrze przeczytać który farmaceuta ma współczynnik 1,06?
Doprecyzyję Panu, farmaceuta po 5 letnich studiach na Uniwersytecie Medycznym i 3 letniej specjalizacji zakończonej egzaminem państwowym. Dodatkowo informuję Pana że w tej samej grupie są Diagniości laboratoryjne (których Pan nie wymienił), zresztą z takim samym dorobkiem naukowym.
Oczekuję jako obywatel pełnych informacji.
Do Pana wiadomość, mam ogromny szacunek do pracy ratowników medycznych, ich poświęceniu i zaangażowaniu w pracy, niestety nikt nie zabronił nikomu się uczyć i pogłębiania wiedzy.
Dziękuję za zwrócenie uwagi. Pozdrawiam
Wow