Dorosłość – szansą na pełny rozwój osobowy

Dorosłość – szansą na pełny rozwój osobowy

Zdanie, którym Pani Elżbieta Sujak podsumowała poprzednio przedstawiony  fragment książki: “W punkcie startu człowiek dorosły jest najczęściej istotą prymitywną!”, dziś rozpoczyna zamieszczone tu dalsze przemyślenia. Zgromadzona dotychczas wiedza pozwala na ciekawe stwierdzenie, że zmiany rozwojowe zachodzące w okresie dzieciństwa, aż do okresu młodzieńczego włącznie, mają charakter konieczny – są zasadą życia. Zachodzą bez świadomego udziału dzieci: szybko rosnących, rozwijających się i podlegających po prostu ich wpływom.

Kiedy nadchodzi nominalna dorosłość, młody człowiek jest najczęściej “istotą prymitywną”. Jeśli wzrastał otoczony rodzeństwem, jego kompetencje społeczne pewnie są większe niż osoby, która była jedynym dzieckiem w rodzinie. Mając na co dzień wokół siebie równorzędne i czasem, bezwzglęnie walczące o uwagę rodziców – istoty, dzięki codziennemu poligonowi taki szczęśliwiec jest już życiowo zahartowany. Jego egocentryzm w naturalny sposób został wielokrotnie zakwestionowany. Dlatego obdarowany rodzeństwem, dużo szybciej i skuteczniej, rozprawia się z własnym egoizmem. Takiej osobie łatwiej znaleźć współmałżonka i zbudować trwały, szczęśliwy związek małżeński.

Sytuacją “wyższej konieczności” w uspołecznieniu i jednocześnie bardzo życiowo naturalną, jest realizowane w odpowiednim czasie – rodzicielstwo. Tu większe szanse na szybszą dojrzałość ma kobieta, zostając – matką. W jej organizmie rośnie i rozwija się dziecko, stawiając ją jako matkę przed stale nowymi wyzwaniami. Biologiczna jedność między nią i maleństwem, chronionym przez jej ciało, trwa długo. Nawet jeszcze po przyjściu dziecka na świat, niemowlę przez wiele miesięcy ma przekonanie, że stanowi jedność z mamą. A co dla wielu może być niespodzianką, każde rozwijające się maleństwo, zostawia w organizmie swojej mamy (w różnych miejscach) – własne komórki. Rola tych “prezentów” nie została jeszcze do końca zbadana, ale naukowcy sugerują, że może tu mieć miejsce wsparcie rodzicielki w pokonywaniu różnych chorób.

Dla młodego ojca, rzeczywistość sprowadzenia na świat potomka, niesie zupełnie inne zadania. Nic dla niego nie jest tak oczywiste, jak dla kobiety-matki. Wszystko odbywa się poza organizmem ojca, który zupełnie inaczej dochodzi do akceptacji i przyjęcia własnego dziecka, stając się dla niego już na zawsze – oparciem i na długo, źródłem wiedzy o świecie.

            >>Zwykle, naturalnie następuje stopniowe odejście od “bycia wychowywanym” do – samodzielnego podjęcia pracy rozwojowej. I od pewnego momentu życia, absolutnie niezbędne jest osobiste, świadome zaangażowanie człowieka we własny rozwój. Doświadczenie życia i obserwacja pozwalają na wniosek, że bez podjęcia tej pracy człowiek staje się “produktem ubocznym własnego życia”. Rozwój w dorosłości już nie jest regułą życia, a jedynie możliwością, która może zostać nie zrealizowana. Może pozostać zmarnowaną szansą ludzkiego człowieczeństwa – a patrząc z chrześcijańskiego punktu widzenia – nie podjętym powołaniem człowieka. Bo pomijając wszelkie szczególne postacie powołania, najpowszechniejszym i wspólnym wszystkim powołaniem jest właśnie rozwój. (…)

Trudno odpowiedzieć na pytanie, czy istnieją jakieś określone zasady rozwoju, ponieważ w życiu każdego człowieka przebiega on bardzo indywidualnie. I wszystko w nim może być szansą rozwoju – także takie przeżycia, które niejednokrotnie zagrażają załamaniem się linii rozwojowej. Jak właściwie rozpoznawać, co jest szansą a co zagrożeniem?

Przyjrzyjmy się najpierw temu, jak może przebiegać proces rozwoju. W konkretnym ludzkim losie, może najpowszechniej zauważany jest rozwój o ciągłym przebiegu. Bywa on zwykle owocem treningu, powtarzania, stałego wysiłku przyswajania sobie wiedzy i umiejętności. Gdy przez ćwiczenie osiąga się narastającą do perfekcji sprawność, kompetencje i swobodę operowania posiadanym zasobem wiedzy, wprawy i doświadczenia. Najoczywiściej tą właśnie drogą przebiega przyswajanie sobie form obyczajowych zachowania się, rozwój sprawności pamięciowych (procesy uczenia się) i sprawności zawodowych, najczęściej manualnych. Proces rozwoju o przebiegu ciągłym osiąga swój maksymalny punkt, potem jednak przechodzi w zrutynizowanie, to znaczy częściowe zautomatyzowanie zachowań i czynności, wykonywanych sprawnie i z niewielkim wysiłkiem, gdyż nie wymagająjuż stałego napięcia uwagi. W manipulowaniu przedmiotami, prowadzeniu pojazdów i maszyn, w wielu tego rodzaju działaniach, zrutynizowanie nie przynosi ze sobą żadnych cech ujemnych. Raczej obdarza pewnością w działaniu i w pewnym stopniu uwalnia napięcie uwagi i koncentrację dla podjęcia nowych ćwiczeń, nowego procesu rozwoju w dowolnej dziedzinie (np. przyswajanie obcego języka).

            W rozwoju psychicznym człowieka (w tym również i w rozwoju intelektualnym, moralnym), często można zauważyć skokowy przebieg rozwoju. Tu rozwój realizuje niejako tę zasadę dialektyki, która mówi o przechodzeniu narastających zmian ilościowych w jakościowe. Takim skokiem rozwojowym jest dla człowieka każde wewnętrzne odkrycia, zrozumienie dotychczas niepojmowanego, uchwycenie istotnych praw rządzących jakimś zjawiskiem przyrody, ale także – współżyciem z ludźmi czy organizacją pracy. Skokiem rozwojowym może być także bolesne skądinąd zrozumienie, że miłość ludzka nie należy mi się, że jest zawsze wolnym darem, do którego nie mogę zgłaszać roszczenia. Albo też – to, że to ode mnie zależy atmosfera domu, w którym żyję lub, że niepowodzenie, które mnie spotkało, jest nieuchronnym wynikiem okoliczności związanych łańcuchem przyczynowym. Taki skok rozwojowy przeżywa się niejako jako olśnienie czy nagłe przeżycie zrozumienia.

            Czasem trudno mówić o skoku rozwojowym, gdy poprzedza go okres narastającego napięcia, czasem konflikt, który prowadzi do wniosku: tak dalej być nie może… Czasami jest to zaniepokojenie sobą samym, poczucie dysharmonii – uświadamia się wtedy wyraźny kryzys. Odczuwany jest on jako zagrożenie, ale i szansa na zmianę – może stać się przełomem w dotychczasowym życiu. Taki przebieg rozwoju należałoby chyba nazwać kryzysowym. W nim dopiero, w przebiegu świadomej analizy poszukiwania właściwej drogi, przeprowadzonej konfrontacji wartości czy zagrożeń, podejmie się decyzję, która staje się punktem wyjścia dla zmiany postępowania albo zrywu w obranym kierunku. Czasem tak właśnie przychodzi nawrócenie (jak u św. Augustyna), po dłuższym lub krótszym okresie kryzysu, w którym znalezienie ostatecznej drogi poprzedza niepokój i niezadowolenie z siebie. Narastanie kryzysu jest momentem trudnym, gdyż stawia człowiekowi zadanie rozszyfrowania źródeł narastającego niepokoju, nazwania go, określenia we własnym postępowaniu tego, co okazuje się “nie do przyjęcia”, a następnie znalezienie “akceptowalnej” wersji zachowania i wprowadzenie jej w życie. Dopiero dalszy etap będzie procesem stopniowej integracji – wbudowywania nowego elementu – zharmonizowania całości życia i wszystkich potrzebnych wysiłków na nowym etapie. Dzieje się to przy wyborze nowej trudniejszej i bardziej odpowiedzialnej pracy, w sytuacji porzucenia nałogu albo zrywania nieodpowiedniej, niszczącej relacji.

Rozwój drogą kryzysu jest najbardziej uświadamianym sobie przez człowieka procesem przemian osobowych. Narastanie kryzysu jeszcze nie gwarantuje rozwoju. Punkt krytycznych rozpoznań, decyzji i postanowień jest punktem rozstajnym. Otwiera dwie drogi, z których tylko jedna stanowi szansę rozwoju. Druga zaś prowadzi w kierunku przeciwnym – to droga regresji. Zejściem kryzysu musi być albo dalszy rozwój, albo agresja, która najczęściej przybiera postać stłumienia niepokoju, albo gwałtownej emocjonalnej obrony dotychczasowej postaci akceptowanego “ja”, dotychczasowego stylu życia czy zakwestionowania samego istnienia kryzysu.

Omówione tu trzy możliwości przebiegu rozwoju: rozwój ciągły, rozwój skokowy i rozwój o cechach kryzysu przeplatają się w życiu każdego człowieka. Nie wykluczają się nawzajem, choć może jeden z nich występować częściej niż inne. Bywa, że przeżywający kryzys człowiek, sam nie uświadamia sobie zachodzących w nim zmian, ale dostrzegają je inni, wśród których żyje. (…)

            Analiza różnych linii kierunkowych w rozwoju, pozwala stwierdzić, że rozwój przebiega na wielu torach. Niektóre z nich, są sprzężone ze sobą, jak tor uspołecznienia i tor rozwoju emocjonalnego. A między niektórymi, może zachodzić rażąca dysproporcja rozwojowa (tor rozwoju intelektualnego i tor rozwoju emocjonalnego). Można więc przyjąć, że istnieje kilka równoległych odrębnych torów rozwoju, spróbujmy nazwać niktóre z nich.

Rozwój intelektualny – skrótowo: od “nie wiem” do “wiem”. Najpierw poznawanie świata wszystkimi zmysłami, przez zrozumienie praw i zależności zchodzących zdarzeń, aż do abstrakcji. Rozwój emocjonalny zachodzi od dominowania uczuciowości archaicznej – skrajnego egocentryzmu  do uczuciowości wyższej. Sami nasyceni miłością, uczymy się obdarzać nią ludzi, wspólnoty, idee i Boga. Rozwój stopnia udziału świadomości w działaniu prowadzi człowieka od działania odruchowego czy wywołanego niekontrolowanym impulsem emocjonalnym do działania kontrolowanego, skierowanego do wyznaczonego uprzednio celu. Ma związek z myśleniem refleksyjnym. Rozwój potrzeb i ich wewnętrznej dynamiki, dotyczy sposobu ich zaspokajania, przesunięcia w dominowaniu jednych potrzeb nad innymi. Rozwój systemu wartości następuje od rzeczy – do idei. W toku życia dochodzi do stabilizacji i integracji systemu wartości. Rozwój uspołecznienia człowieka, jako punkt startu ma dziecięcą postawę biorcy, wyciągającego ręce po wszystko, co może zaspokoić jego potrzeby. Rozwój prowadzi poprzez etap samodzielnego zdobywania, aż do postawy dawcy, udzielającego innym. Rozwój moralny jest rozwojem sumienia. Od prymitywnego, kiedy dominuje poczucie winy i lęk przed karą, przez odkrycie dobra poza sobą. Rozwój religijny następuje, gdy religia prymitywna zostanie zakwestionowana i przez świadome poszukiwania dokona się akt nawrócenia.(…)

Rozwój nakłada, nawarstwia na siebie kolejne punkty dojścia – jesteśmy zawsze we wszystkich punktach przebytych od samego początku. Nic więc w nas nie wygasa doszczętnie. I choć przeszłe “ja” wydaje sie nam kupką popiołu, uważne spojrzenie dostrzeże na przykład rys dziewczęcej kokieterii nawet w geście staruszki. Tym właśnie różni się rozwój osobowy człowieka od wszystkich procesów rozwoju w świecie przyrody, w którym przemijanie dominuje nad trwaniem.<<

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.