Drogowych dylematów ciąg dalszy…

Drogowych dylematów ciąg dalszy…

Powie ktoś: „ale się czepił” i byłoby w tym sporo racji, gdyby nie fakt, że spędzamy w samochodach coraz więcej czasu. Poprawa infrastruktury drogowej nie nadąża za wzrostem liczby pojazdów. Coraz częściej na rodzinę przypadają dwa, a czasem i trzy samochody; pomijam skutery i motocykle. Wynikiem tego jest tłok na ulicach, parkingach miejskich i osiedlowych. Od problemu nie są wolne również prywatne posesje, gdzie sąsiad sąsiadowi potrafi nieźle utrudnić życie.

Żyjemy coraz intensywniej i tak też jeździmy! Policyjne akcje prędkość, trzeźwość są jak najbardziej potrzebne, ale nie zastąpią u nas kierujących zdrowego rozsądku, wyobraźni i szacunku dla innych użytkowników naszych dróg. To my kierujący decydujemy o tym czy nasz pojazd jest środkiem pracy, wygody przemieszczania się czy też źródłem destrukcji…

O ile życzliwość wśród kierowców na terenie naszego miasta stoi na niezłym poziomie to na terenie powiatu już nie jest tak dobrze. Moją uwagę zwracają od dłuższego czasu „małe” grzeszki”, które mogą mieć opłakane skutki…

Pierwszym jest coraz powszechniejsza jazda po krawędzi pasów wyznaczających oś jezdni, co często zmusza jadących z naprzeciwka do uciekania na skraj pobocza. Do nieszczęścia doprowadzić może wyrwa w drodze, a do tragedii rowerzysta lub pieszy…

Właściwie mamy już jesień coraz częściej jeździmy w trudnych warunkach na światłach i… wielu z nas nie wie, nie pamięta albo nie chce zmieniać świateł drogowych na mijania, by nie oślepiać innych.

Mój sąsiad Boguś opowiadał mi niedawno jak na obwodnicy na zderzak „usiadła” mu ciężarówka, a jej kierowca  częstą zmianą świateł wywierał presję, by zmusić go do szybszej jazdy w mgle.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.