15 lat temu – 11 lutego 2004 roku na Florydzie zmarł pułkownik Ryszard Kukliński – oficer Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, który w 1972 roku podjął z własnej inicjatywy współpracę z amerykańską Centralną Agencją Wywiadowczą (CIA). Przyjął pseudonim Jack Strong. Przekazując informacje, nie brał od Amerykanów wynagrodzenia. Mając dostęp do planów strategicznych Układu Warszawskiego, już po udziale polskiego wojska w interwencji państw Układu w Czechosłowacji i strzelaniu przez wojsko do protestujących robotników na Wybrzeżu w 1970 roku, doszedł do przekonania, że jako oficer ma obowiązek być lojalnym wobec swojej ojczyzny, że nie może służyć “czerwonemu imperium”. W
1981 roku, w związku z przekazanymi informacjami o planowanym wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce, dla uniknięcia dekonspiracji, został potajemnie przewieziony razem z żoną i dwoma synami do USA. Sąd wojskowy w Warszawie w 1984 roku skazał go na karę śmierci za zdradę. Około 10 lat później obaj jego synowie zginęli w Stanach w niewyjaśnionych okolicznościach. A w 2012 roku podczas samotnego spaceru zginął w Tatrach profesor Józef Szaniawski – sowietolog, historyk, inicjator upamiętnienia patriotycznej działalności pułkownika Kuklińskiego.
Dopiero w 1995 roku Izba Wojskowa Sądu Najwyższego uchyliła wyrok śmierci. A w 1997 roku pułkownik Kukliński został uniewinniony.
William Casey – dyrektor CIA, powiedział po zakończeniu wywiadowczej misji Kuklińskiego, że w ciągu ostatnich 40 lat nikt tak nie zaszkodził komunizmowi jak pułkownik Ryszard Kukliński.
A kiedy ulica Ryszarda Kuklinskiego w moim mieście Lublińcu? Zasłużył.
Co miał wspólnego z Lublincem pułkownik Ryszard Kukliński?