Kobieta zmarła. Czy ratownicy mogli zrobić więcej?

Kobieta zmarła. Czy ratownicy mogli zrobić więcej?

Tomasz Brol z Boronowa zarzuca członkom Zespołu Ratownictwa Medycznego z Lublińca, że wystawili oni zbyt pochopną diagnozę w trakcie domowej interwencji przy chorej, 79-letniej matce mieszkańca. Według naszego czytelnika – ratownicy mogli postąpić inaczej, a w dodatku nie posiadali sprawnego sprzętu. Tomasz Brol musiał pożyczyć im własny termometr. Kilka dni później Klara Brol zmarła w szpitalu.

Karetkę pogotowia wezwano w dniu 8 stycznia, około godziny 21:00 – Tego wieczoru matka zmagała się z wysoką gorączką. Wydawała również odgłos “charczenia”, charakterystyczny dla osób cierpiących na astmę – Klara Brol chorowała na nią od kilku lat – Nie wiedziałem co zrobić, postanowiłem zadzwonić na pogotowie – relacjonuje syn. Jak twierdzi mężczyzna, członkowie Zespołu Ratownictwa Medycznego, którzy przyjechali do Boronowa, nie posiadali na wyposażeniu podstawowych leków doraźnych oraz sprawnych termometrów. Pan Tomasz musiał poszukać termometru w prywatnej apteczce, a świadkiem tej sytuacji był jego znajomy, znajdujący się wówczas w mieszkaniu.

Tomasza Brola bardziej martwi jednak zbyt powierzchowna, w jego uznaniu, diagnoza ratowników. Termometr wskazał niepokojącą temperaturę 39.7 o C. Na podstawie tego wyniku członkowie ZRM mieli stwierdzić jedynie stan podgorączkowy, a w dalszych badaniach zapalenie górnych dróg oddechowych. Zalecili mieszkańcowi zakup leków niwelujących gorączkę i wypisali kartę informacyjną dla lekarza rodzinnego, kończąc na tym swoje czynności.

Następnego dnia, w obliczu dalszych dolegliwości matki, zaniepokojony mieszkaniec Boronowa wezwał do domu lekarza rodzinnego. Diagnoza brzmiała już zupełnie inaczej – lekarz wykluczył stan podgorączkowy. Zdiagnozował za to infekcję dróg moczowych. Wyniki pilnych badań moczu okazały się szokujące – stwierdzono zagrożenie życia i konieczność natychmiastowego przetransportowania kobiety do szpitala – Kolejne badania, przeprowadzone już w lublinieckiej placówce, wykazały, że matka jest zakażona… sepsą – twierdzi Brol. Konsultacje z lekarzami nie przyniosły optymistycznych wiadomości – Bakterie rozprzestrzeniły się do tego stopnia, że matka musiała pozostać w szpitalu. Bardzo cierpiała – kontynuuje syn – 18 stycznia, wieczorem, Klara Brol… zmarła.

Wcześniej, podczas jednej z wizyt w szpitalu, mężczyzna miał spotkać ratowników, którzy interweniowali w Boronowie 8 stycznia. Tomasz Brol twierdzi, że kiedy wyrażał pretensje pod ich adresem… ci nie chcieli z nim rozmawiać a nawet mieli straszyć go policją. Czy interweniujący w Boronowie ratownicy medyczni mogli zrobić więcej niż wystawienie takiej, a nie innej diagnozy i oddanie sprawy lekarzowi rodzinnemu? Czy załamany Tomasz Brol słusznie obwinia ich o opieszałość i rutynę? Zachowanie swoich podwładnych tłumaczy dyrektor szpitala w Lublińcu, Barbara Szubert w specjalnym oświadczeniu skierowanym do naszej redakcji:

“Informuję, że opisana przez państwa sytuacja została poddana procedurze postępowania wyjaśniającego. Ponieważ nadrzędnym celem Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Lublińcu jest udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej na jak najwyższym poziomie, dogłębne wyjaśnienie sprawy leży także w interesie Zespołu, a wszelkie okoliczności już ujawnione, jak i mogące ujawnić się w przyszłości – są i będą brane pod uwagę, w kontekście ustalenia jakichkolwiek ewentualnych nieprawidłowości w działaniach personelu medycznego.

Szczegółowe informacje, o udzielenie których zwracają się państwo, objęte są jednak tajemnicą lekarską.

Wynika to z przepisów Ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz.U. z 2017 r., poz.125 – t.j. ze zm.). W szczególności wyjątki od zasady zachowania w tajemnicy informacji związanych z pacjentem określa art. 40 wymienionej Ustawy, wskazując na sytuacje, podmioty uprawnione oraz tryb uzyskiwania zwolnienia z tajemnicy.

W takim stanie rzeczy, szczegółowe odniesienie się do poruszanych przez państwa kwestii nie jest na obecnym etapie możliwe, a zaktualizuje się w momencie spełnienia się jednej z przesłanek uchylających tajemnicę lekarską.

Na obecnym etapie, możliwym jest ogólne wskazanie, iż czynności wykonywane przez Zespół Ratownictwa Medycznego były prawidłowe i odpowiadały standardom postępowania, a w konsekwencji jak dotąd brak podstaw, by postępowaniu personelu medycznego Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Lublińcu przypisać cechy nieprawidłowości czy też rozpatrywać je w kategoriach błędu medycznego.

Deklarując stałą wolę czynnego uczestnictwa w dalszym (jeśli zajdzie taka potrzeba) wyjaśnianiu przedmiotowej sytuacji, będąc jednak obecnie związaną powyższymi ograniczeniami w ujawnianiu informacji, łączę wyrazy szacunku” – Barbara Szubert, dyrektor SPZOZ Lubliniec.

Czy zatem Zespół Ratownictwa Medycznego, który według stanowiska dyrekcji szpitala działał w sposób prawidłowy… rzeczywiście wyczerpał wszelkie możliwości w trakcie interwencji? Najprawdopodobniej, na to pytanie Tomasz Brol będzie szukać odpowiedzi w prokuraturze.

  1. Skandal jak można tak postąpić!!!! Weźcie się w końcu za pracowników za wyposażenie Apteczek. Gdzie ta kasa idzie ? Ludzie płacą zdrowotne a nie pogrzebowe!!! Ciekawe czy tak by postąpili gdyby chodziło o ich członka rodziny. Masakra !!!!

    Odpowiedz
  2. u nas ta sama sytuacja była, babcie nawet na oddział nie przyjęto tylko trzymano na izbie przyjęć przez całą noc a na 2 dzień ją przywiezieno karetką do domu. Masakra co się wyrabia

    Odpowiedz
  3. Karetka w której brak sprawnego termometru ? Temperatura 39,7 to stan podgorączkowy ? To wszystko brzmi jak jakiś żart ! Niestety niekompetencja ratowników jest ewidentna więc stwierdzenie dyrektor szpitala ” czynności …były prawidłowe i odpowiadały standardom postępowania ” jest przerażające. Tylko pogratulować pani dyrektor standardów!

    Odpowiedz
  4. To nie żart…niektórzy obchodzą się z ludzmi jak z kartoflami bo porządny weterynarz ma więcej empatii…
    Np. ratownik po przyjezdzie do 80 latki z utrzymującym się od kilku godzin ciśnieniem 220/180 na dzień dobry informuje,” że karetkę wzywamy do wypadku i utraty przytomności a nie do byle bzdury…”
    I co gorsze takie traktowanie ludzi uważa za normalne…powinni wyłapać tych drani i zwolnić bo tylko szkodzą ludziom i wizerunkowi porządnych lekarzy i ratowników…

    Odpowiedz
  5. Brak słów,człowiek całe życie odprowadza skladki a na sam koniec i tak umrze ,bez pomocy i bez opieki ze strony naszej służby zdrowia.Uważam że gdyby nie nawalili ci z karetki to mama Tomasza by nadal żyla.Powinni odpowiedzieć za jej Śmierć,definitywnie!!!

    Odpowiedz
  6. Weźcie ludzie się ogarnijcie. Byle co wam napiszą i wierzycie. Taka prawda że nikt nie wie jak dokładnie było. A jeśli stan był taki to już dawno powinna być wizyta u lekarza rodzinnego A nie czekać na ostatni moment i wzywa się ambulans . Ratownik nie ma możliwości diagnostyki tak jak w szpitalu!!!! Może gdyby ktoś sam doświadczył jak wygląda praca ratownika to inaczej by mówił A najlepiej psy wieszac I szukać odszkodowania..

    Odpowiedz
  7. Najpierw nauczcie się leczyć a później leczcie a na odszkodowaniu nikomu nie zależy.

    Odpowiedz
  8. Najbardziej odzywają się ci co najmniej się znają. Gratulacje. Tak naprawdę nikt nie wie jak było. A swoją wersję każdy może napisać. A skoro osoba oskarża ratowników o błędną diagnozę to skoro jest taka wykształcona to czemu tak późno zareagowała już dawno można było wezwać lekarza.

    Odpowiedz
    • Debile piekarz jak nie umie piec bulkow to ich nie piecze a lekarz jak nie umie leczyc to i tak będzie leczył bo zarabia 50 razy więcej od piekarza i w dupie ma co z pacjentem się stanie ważne że dyzor odnotował i może iść dalej psuć zdrowie pacjentów do przychodni.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.