Marcin Grabiński najlepszy w Londynie. Wyjazd na Igrzyska w Tokio… wciąż niepewny.

Marcin Grabiński najlepszy w Londynie. Wyjazd na Igrzyska w Tokio… wciąż niepewny.

Maratończyk z Lublińca, Reprezentant i Mistrz Polski Osób Słabowidzących i Niedowidzących, Marcin Grabiński wystartował w niedzielę w Mistrzostwach Świata rozegranych w ramach słynnego Maratonu Londyńskiego. Polak, wspomagany przez przewodnika Marcina Kęsego, w swojej kategorii osiągnął najlepszy wynik spośród wszystkich duetów!

Znakomici sportowcy wciąż borykają się jednak z wieloma kłopotami, które mogą zaważyć na udziale w Igrzyskach Paraolimpijskich w Tokio.

Marcin Grabiński cierpi na dwustronny zanik nerwu wzrokowego. Widzi w 2-3 procentach. 

Zarówno na dzień przed startem, jak i po zakończonym biegu, sportowcy dzielili się swoimi wrażeniami z pobytu w Londynie i z występu na trasie maratonu. W najbardziej interesującej nas kategorii T11 (osoby niewidome) Marcin Grabiński wyśrubował najlepszy czas 2:52:52, jednak organizatorzy połączyli kategorię Marcina ze zdecydowanie mocniejszą grupą T12 (osoby słabo widzące), więc w oficjalnym zestawieniu para naszych biegaczy zajęła 12. miejsce na świecie.

Sukces naszego biegacza nie oznacza zatem, że uzyska on wymarzoną nominację na przyszłoroczną Paraolimpiadę w Tokio. Biegacz z Lublińca musiałby w niedzielę zająć miejsce w pierwszej ósemce, co jak przyznają Reprezentanci Polski – było niemożliwe ze względu na zbyt wysoki poziom zawodników z kategorii T12. Tym bardziej – sposób jednoczesnego klasyfikowania zawodników z dwóch tak różniących się kategorii, nie pozostał bez echa wśród internautów, którzy nie kryli swoich zastrzeżeń, właśnie w kontekście Paraolimpiady. Szerzej na ten temat wypowiedział się Marcin Kęsy, z którym rozmawialiśmy w poniedziałek rano, kiedy Reprezentanci Polski wyruszali już w powrotną drogę do kraju.

Należy wziąć pod uwagę, że Mistrzostwa Świata w kategorii T11 mogą odbyć się tylko wtedy gdy do startu zgłosi się minimum 12 zawodników. Problem w tym, że w Londynie, w tej kategorii, liczba biegaczy była mniejsza. Istniało prawdopodobieństwo, że Marcin w ogóle nie pojedzie na maraton, zatem plusem był fakt, że Federacja w ogóle dała nam szansę na udział w niedzielnym biegu, łącząc kategorię T11 z kategorią T12 – tłumaczy przewodnik M. Grabińskiego. Siłą rzeczy maratończyk z Lublińca nie mógł pozwolić sobie na skuteczną rywalizację z zawodnikami, którzy widzą więcej – Nawet jeśli pobilibyśmy własny rekord życiowy, nie wystarczyłby on do rywalizacji z dużo silniejszymi biegaczami z kategorii T12, gdzie najlepszy zawodnik wybiegał 2 godziny i 20 minut. Marcin był jednak najlepszy w kategorii T11, choć pobiegliśmy o 4 minuty gorzej od zakładanego czasu – dodaje zadowolony współtwórca sukcesu Lublińczanina.

Według informacji sportowców, podanych w niedzielnej transmisji internetowej, sam bieg nie należał do łatwych. Wymagał ciągłej mobilizacji ze strony Marcina Kęsego, który z dużym uznaniem podkreślał waleczność Marcina Grabińskiego, zwłaszcza w obliczu kryzysów, które dopadały go na trasie. W końcówce biegu Reprezentanci Polski stoczyli pasjonującą walkę z duetem z Portugalii. Ośmiokilometrowy pościg za rywalami zakończył się niemal równoczesnym finiszem, w którym polska para przecięła linię mety zaledwie o sekundę szybciej niż Portugalczycy – Jest to dla mnie szczególnie ważne ponieważ zawodnik z Portugalii miał lepszy rekord życiowy niż mój, a więc 2 godziny i 38 minut. Udało się również wygrać z groźnym biegaczem ze Słowenii, który przyjechał do Londynu ze swoim najlepszym wynikiem 2 godz. 40 minut – podkreślił Marcin Grabiński.

Jeśli w ogólnym zarysie wyjazd na Paraolimpiadę w 2020 roku uzależniony będzie wyłącznie od wyników uzyskanych w połączonej kategorii T11 i T12, Marcin Grabiński wraz z Marcinem Kęsym mogą utracić szansę na wyjazd do Tokio – Trudno na chwilę obecną określić, czy dojdzie do zmiany przepisów. Być może Polski Związek Osób Niepełnosprawnych “Start” uzna, że Marcin zasługuje na wyjazd do Tokio, pomimo, iż nie uzyskał on minimum i wystawi nas do Reprezentacji na Igrzyska. Pamiętajmy też, że Olimpiada odbędzie się dopiero za rok. Mamy więc czas aby potwierdzić to minimum – dodaje Marcin Kęsy w rozmowie z Lublinieckim.pl.

Ogromnym utrudnieniem jest jednak brak wspólnego, regularnego treningu, na jaki mogliby pozwolić sobie obaj biegacze. Kłopot wynika z mizernych środków finansowych – Tak naprawdę przygotowujemy się na własną rękę. Możemy liczyć na Polski Związek Osób Niepełnosprawnych “Start”, który podjął ogromne starania w organizacji naszego występu w Londynie. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni. Związek zapewnia nam również szkolenia i obozy ale dość często uczestniczymy w nich osobno. Obecnie nie jestem w stanie zrezygnować z pracy aby na dobre zaopiekować się Marcinem, który sam musi utrzymać rodzinę – przyznaje jego przewodnik – Start w Londynie obnażył ogromne braki w naszym treningu. Marcin ma jednak duży potencjał lecz musimy widzieć się na bieżąco, na każdym obozie, abym mógł dokładnie określać i niwelować braki. Będzie bardzo ciężko jeśli nie uda nam się zdobyć sponsora – dodaje M. Kęsy.

Związek przyznaje również stypendia lecz są one uzależnione od odpowiednich wyników. Te, z kolei, nie pojawią bez wsparcia sponsorów – i tutaj… koło się zamyka. W ostatnich tygodniach pomoc Marcinowi Grabińskiemu zaoferowała Komisja Kultury, Sportu i Turystyki Rady Powiatu Lublinieckiego. Po bezpośrednich konsultacjach z biegaczem, komisja wyśle listy z rekomendacją do lokalnych firm.

W styczniu tego roku Marcin Grabiński, po raz drugi, nie otrzymał Stypendium Burmistrza Lublińca, pomimo iż jego wniosek nie zawierał błędów formalnych. Lubliniecka Rada Sportu, która opiniowała wnioski, tłumaczyła swą decyzję… wiekiem 39-letniego sportowca, sugerując, że stypendium przeznaczone jest dla dzieci i młodzieży. Procedurę przyznawania stypendiów sportowych przez Burmistrza Lublińca reguluje Uchwała Rady Miasta z dnia 28 stycznia 2016 roku, w której… nie ma nawet zdania na temat kryteriów wiekowych.

Pozostałe teksty na temat Marcina Grabińskiego – TUTAJ.

Zdjęcia: Marcin Grabiński. Biegnę, bo nie widzę przeszkód (Facebook)

.

  1. bo lubliniecka pseudoelitka wie lepiej

    Odpowiedz
  2. Marcin by pojechać na IP w Tokio musi pobiec maraton w czasie ok. 2:31, czyli w okolicach 8. miejsca w rankingu światowym. Przepisy na pewno nie zmienią się! Tak samo było w Rio de Janeiro i Londynie. Na pewno nie dostanie też jakiejś specjalnej szansy, gdyż o wyjazd do Tokio walczy parudziesięciu innych lekkoatletów z Polski, a liczba miejsc będzie ograniczona.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.