Szacowanie szkód rolnych – sołtysi przerażeni!

Szacowanie szkód rolnych – sołtysi przerażeni!

W czwartek, w siedzibie Nadleśnictwa Lubliniec, odbyło się szkolenie dla sołtysów z terenu powiatu lublinieckiego. Dotyczyło ono procedur, które towarzyszą szacowaniu szkód na polach uprawnych. Uczestnictwo w szacowaniu to od 1 kwietnia nowy, ustawowy obowiązek sołtysów. Ci, którzy wzięli udział w wykładzie… załamują ręce i zapowiadają zbiorowe rezygnacje z karkołomnej czynności – wymagającej wiedzy, znajomości przepisów… i ogromnej ilości wolnego czasu.  

Nowy obowiązek reguluje Art. 46 znowelizowanej Ustawy Prawo Łowieckie z 13 października 1995 roku – w skład zespołu weryfikacyjnego wchodzą: przedstawiciel zarządcy lub dzierżawcy obwodu łowieckiego, właściciel lub posiadacz gruntu oraz przedstawiciel gminy właściwej dla danego obszaru – a więc sołtys lub wyznaczony przez niego członek Rady Sołeckiej.

W pierwszej części szkolenia, Przemysław Walisko – reprezentujący Dział Gospodarki Leśnej Nadleśnictwa Lubliniec, omówił najważniejsze kwestie prawne, zawarte w noweli. Sołtysi zapoznali się m.in. z kolejnymi działaniami jakie należy podjąć w momencie zgłoszenia szkody przez właściciela lub dzierżawcę gruntu. Wiążą się one ze ścisłymi terminami oraz skrupulatnym wypełnianiem dokumentacji. W trakcie wykładu bardzo szybko pojawiły się pytania i wątpliwości. Uczestnicy drobiazgowo wskazywali na niezrozumiałe dla siebie terminy – Jak rozumieć sformułowanie “bezpośrednie sąsiedztwo lasu”? Ile to metrów? – pytał jeden z sołtysów w trakcie omawiania wątku dotyczącego zniszczonych zbiorów składowanych przez rolnika w terenie, na pograniczu pola i lasu – Ustawa nie reguluje tej kwestii. Poza tym trudno określić, czy właściciel składujący materiał w pobliżu lasu, nie mógł przetransportować zbiorów na teren gospodarstwa aby uchronić plony przed dziką zwierzyną – odpowiadał Przemysław Walisko.

Kontrowersyjna wydaje się również kwestia obecności w trakcie szacowania. Okazuje się, że w świetle nowelizacji, ocena szkód może odbywać się bez wstawiennictwa jednej ze stron, np. rolnika lub przedstawiciela koła łowieckiego – Jeśli uda mi się zawrzeć kompromis z właścicielem pola, wówczas koło łowieckie może zarzucić mi kumoterstwo i nieobiektywne wyliczenia. W odwrotnym przypadku, nieobecny rolnik może nie zgadzać się z rezultatem oględzin i mieć do mnie pretensje. Poza tym, co sołtys zrobi w pojedynkę jeśli nie posiada specjalistycznej wiedzy – sugerował kolejny uczestnik, który pytał jednocześnie o najbardziej intensywny okres w sezonie, a więc żniwa – Wówczas następuje największy wzrost ilości wniosków o odszkodowanie. Przedstawiciele instytucji włączonych w szacowanie strat, właściwie nie schodzą z pól – tłumaczyli prowadzący – Oni mają za to pieniądze, a my? Kto będzie marnował czas i własne paliwo? I tak mamy na głowie masę innych obowiązków, a to służba społeczna – ripostowali sołtysi. Takich wątpliwości pojawiało się więcej i z każdą kolejną kwestią, obwarowaną zawiłymi procedurami, sołtysi nie kryli swojego zaskoczenia.

Równie gorąco było podczas drugiej części szkolenia. Jacek Wierzbicki, zajmujący się szacowaniem i wyceną szkód spowodowanych przez zwierzynę łowną, przybliżył praktyczne zasady związane z szacowaniem. Wskazywał – jakich błędów unikać. Wyjaśniał sposoby na prawidłowy pomiar i wyliczenie powstałych szkód. Uczulał na właściwe wypełnianie protokołów – Będziecie państwo uczestniczyć w wielu sporach na linii koło łowieckie – rolnik. Niejednokrotnie sami właściciele pól popełniają błędy, domagając się później odszkodowań. Nie zawsze wymiana zdań odbywa się w miłej atmosferze – sugerował doświadczony ekspert. Kolejne wątpliwości wzbudziły kwestie związane m.in. z prawidłowym rozpoznaniem jakości uprawy objętej szacowaniem – Nie wszyscy dysponujemy odpowiednią wiedzą. W jaki sposób mamy rozróżnić czy np. rzepak zasiany był w odpowiednim terminie, jaki wpływ na uprawy miała ilość wody zawartej w gruncie czy na ile kluczowy był przebieg okresu zimowego – dopytywała przedstawicielka jednego z sołectw.

Uczestniczący w spotkaniu, Nadleśniczy Zbigniew Znojek, przyznał, że nawet pracownicy Nadleśnictwa stoją przed trudnym wyzwaniem po wejściu nowelizacji w życie – Zajmujemy się hodowlą, ochroną, melioracją czy budową dróg leśnych. Nie jesteśmy ściśle związani z łowiectwem ale to do nas będą spływać odwołania w chwili kiedy nie dojdzie do porozumienia pomiędzy rolnikiem a kołem – przyznał Znojek – Staraliśmy się przekazać państwu jak najwięcej ale zdajemy sobie sprawę ze skali nowego obowiązku, przed którym stoicie – dodał. Sołtysi niemal jednogłośnie zapowiedzieli, że będą składać rezygnacje z uczestnictwa w szacowaniu strat. Jak przyznali – alternatywą powinno być powołanie rzeczoznawcy, który z ramienia gminy uczestniczyłby w oględzinach. Innym pomysłem jest również wyznaczenie pracownika gminy do udziału w bezpośredniej analizie szkód. Takie rozwiązanie zastosowano w Gminie Dobrodzień. Rzeczoznawca działa już na terenie Gminy Koszęcin. Są również samorządy, w których uprzedzono sołtysów i składali rezygnacje zanim jeszcze nowelizacja weszła w życie – dzięki temu zdążyli się wybronić od trudnego obowiązku. Po czwartkowym spotkaniu sołtysi z terenu powiatu lublinieckiego prawdopodobnie postąpią podobnie. Szkopuł w tym, że nowe prawo już funkcjonuje i tak naprawdę… wszyscy działają teraz po omacku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.