TECH. – książka, którą trzeba przeczytać

TECH.  –  książka, którą trzeba przeczytać

Żyjemy szybko, żyjemy „na skróty”, zaniedbujemy bliskich, tracimy kontakt z przyjaciółmi i dopiero przypadek (zwykle musi być mocny!) uświadamia nam, że tak naprawdę – nie żyjemy! Nie żyjemy świadomie, pozwalamy się nieść życiu. Obudzeni jakimś niespodziewanym ciosem, szukamy przyczyny. Dobrze, jeśli szukamy jej w sobie, we własnym działaniu, a nie w innych –  obwiniając wszystkich wokoło! Jeśli przyjrzymy się sobie, jest szansa, że nie tylko namierzymy źródło swoich klęsk i niepowodzeń, ale wtedy też skutecznie uda się nam zadziałać. Może informacje zawarte w książce Jana Białka – TECH. Krytyka rozwoju środowiska technologicznego (Warszawa, 2017 r., s. 67-68) będą pomocne w przemyśleniach.

Już w latach 60-tych (początek przekazu TV) naukowcy stwierdzili, że po kilkunastu minutach oglądania obrazu TV, mózg człowieka przechodzi z aktywnego, racjonalnego  i świadomego działania (fale beta) w stan poniżej progu świadomości, odpowiadający marzeniom sennym i momentowi po przebudzeniu (fale alfa). Mózg staje się wtedy bardzo podatny na przyswajanie wszelkich prezentowanych człowiekowi treści. Dalsze badania wykazały, że lewa półkula mózgu, która przetwarza informacje w sposób logiczny i analityczny wyłącza się w czasie, gdy osoba ogląda telewizję. To wyłączenie umożliwia prawej półkuli mózgu, która przetwarza informacje emocjonalnie i bezkrytycznie na nieograniczone działanie. Obecnie liczne badania wykazały u osób uzależnionych od ekspozycji ekranowej, zanik (skurcz lub utratę objętości tkanki) w substancji szarej mózgu. Obszary dotknięte atrofią obejmuja płat czołowy, który reguluje funkcje wykonawcze, takie jak planowanie, priorytetowanie, organizowanie, kontrolę impulsów i wykonywanie działań. Kolejne uszkodzenia dotyczą ośrodków odpowiedzialnych za: “układ nagrody”,  tłumienie społecznie nieakceptowanych impulsów, zdolność do rozwijania empatii i zdolności do przyjmowania sygnałów fizycznych z emocji. Oprócz oczywistego związku z agresywnymi zachowaniami, umiejętności te dyktują głębię i jakość osobistych relacji. Badania wykazały optymistyczny fakt. Uświadomienie sobie tego wpływu na działanie ludzkiego mózgu i mocny system wewnętrznych wartości i przekonań, sprawiają, że ten wpływ jest słabszy, ale całkowicie nie znika.

Jan Białek przedstawia tak szerokie spektrum zagadnień, problemów i zagrożeń związanych z rozwojem technologicznym, że trzeba po prostu wziąć książkę do ręki i postudiować. Ma ona tylko 165 stron, ale jest “napakowana” treścią – żadnego zbędnego słowa – same konkrety i przypisy.

  1. Helena

    Pod każdym moim tekstem powinien być dopisek: “Umieścił i opatrzył grafiką – Ireneusz Kłobus” (bo ja tego nie umiem). Dzięki, Irku! Jesteś jak komandos: cichy i skuteczny!

    Odpowiedz
  2. To co jest napisane dotyczy jednak tylko mediów nieinteraktywnych. Takich gdzie nie posiadamy wpływu na nic. Do takich mediów należy między innymi radio, telewizja, streaming. One prezentują nam obraz i dźwięk, ale jesteśmy w nim biernymi widzami. Sytuacja się zmienia gdy zostajemy postawieni wobec konieczności dokonywania wyborów oraz jesteśmy świadkami ich konsekwencji. Takie media mają dokładnie odwrotny efekt niż opisany przez panią. Aktywizują mózg, zmuszają go do wysiłku. Przykładem są tu gry komputerowe. Te zmuszają częstokroć do podejmowania szybkich i skoordynowanych działań. Dlatego gry logiczne są polecane osobom starszym aby przeciwdziałać efektom starzenia. Niektóre dodatkowo pomagają w ćwiczeniach koordynacji. Tak potępiane “strzelanki” u osób starszych świetnie się sprawdzają w ramach wzmocnienia koordynacji oko-ręka oraz analizowania sytuacji w szybko zmieniającym się środowisku. Już nawet nie mówię o grach wymagających działania, a związanych z produktami wirtualnymi, gdzie gra wymaga faktycznego poruszania się osoby w zasięgu kamery, by awatar na ekranie powtarzał nasze działania w grach sportowych przykładowo. Technologia, jak wszystko, orócz zagrożeń niesie z sobą pewne nadzieje na lepszą przyszłość. Tylko trzeba z niej umiejętnie korzystać 🙂

    Z racji tego, że Tomaszy jest trochę (popularne imię), najlepiej będzie jeśli przejdę na swój nickname, którego powszechnie i od lat używam. Co prawda swoich dotychczasowych wpisów nie wyedytuję, ale na przyszłość będę używał już tylko tego, którego podałem w nawiasie. Mam tylko nadzieję, że nikt nie będzie celowo się pod niego podszywał. No ale od tego zawsze jest jeszcze adres e-mail by zweryfikować osobę. Adresu tego nie zmienię 🙂

    Odpowiedz
    • Helena

      Witam Pana! Dzięki za przemyślenia!
      W tej książce w pełni zrozumiałe były dla mnie dwie cytowane strony. I naprawdę tylko trochę przesadziłam tym stwierdzeniem. Ściśle techniczny język, wszystkie nowatorskie techniki – omówione i przedstawiona perspektywa przyszłościowa. Myślę, że pozostałe strony zainteresują Pana:) Chirurgiem nie jestem i już nie będę (co do koordynacji oko-ręka:), choć na pewno jest to usprawnianie się nie do przecenienia, ja jednak wolę real, przestrzeń i powiew powietrza. W grach interaktywnych chyba największym zagrożeniem jest efekt uzależnienia od bodźców, które dają “kopa” zupełnie nieporównywalnie mocniej, niż codzienność – a w niej przecież upływa nasze życie!

      Odpowiedz
  3. Oczywiście we wszystkim trzeba umieć zachować umiar. To dotyczy się także świata realnego, a nie jedynie technologii. Pamiętać warto, że przecież kiedyś nie było tej technologii, a ludzie mieli identyczne problemy. Zmieniał się jedynie podmiot, który stawał się celem zainteresowania oraz działań. Od tysiącleci człowiek potrafił znaleźć sobie coś, co stawało jego “narkotykiem”. Teraz jest to o tyle “łatwiejsze”, że mamy inne ilości wolnego czasu. Dodatkowo technologia otacza nas praktycznie w każdej chwili i miejscu. Wielu do tego stopnia przywykło, iż nie byliby w stanie bez niej prawidłowo funkcjonować,ponieważ to technologia wyznacza im rytm, tempo życia. Jako osoba względnie młoda widzę to po swojej pracy, życiu prywatnym. W tej chwili piszę na laptopie prywatnym (w ramach przerw krótkich od pracy), przeskakuję na firmowy by pracować, a na stole obok nich leży smartfon, bo w każdej chwili ktoś może zadzwonić. O ilości sprzętu elektronicznego jaki przewinął mi się przez ręce lub w domu nawet nie mam co mówić 🙂 Ale tak to jest, gdy się z technologiami wiąże człowiek w życiu zawodowym.

    To co jest problemem, ale wielu nie zauważa to wycofanie się z życia realnego. Technologia jest specyficznym magnesem… Zbliża ludzi dalekich, ale odsuwa od siebie ludzi bliskich. Nawiązujemy dzięki niej kntakty i znajmości z ludźmi, którzy potrafią żyć w innym kraju, na innym kontynenie, ale jednocześnie dzieje się to kosztem tych, którzy są w pobliżu. Mamy coraz mniej czasu dla znajomych, bliskich. Trudniej nam go uszczknąć. Niech pani spojrzy choćby ile w tym momencie nasza rozmowa w kilku wątkach tu może pani zajmować, wraz z odpowiedziami, przemyśleniem i zredagowaniem tekstu. A teraz wbić w butyosoby o wiele młodszej,dla której ten świat jest naturalny i nie zastanawia nad tym co pisze, jak pisze i gdzie pisze. Przekonanej o swojej anonimowości, łatwej do zmanipulowania, ponieważ zna to medium jedynie powierzchownie tak naprawdę. Dla niej to narzędzie, tak jak dla nieco starszych język. Proszę się przyjrzeć ludziom młodym. One niby są otwarte, ale to bardziej pozory. Życie społeczne w jaki my je znaliśmy jest dla nich archaiczne powoli. Problemem jest otwarcie ust do kogoś. W sieci może pisać dużo i elokwentnie, uchodzić za przebojową czy towarzyską. W świecie realnym zaś być bardzo nieśmiała, stroniąca od ludzi i zamknięta. W sieci może być kim zechce. Dlatego technologia jest jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem, bo wielu nie widzi jej jako to czym jest naprawdę. Z narzędzia stała się samoistnym celem,ludzie przestali być wobec niej krytyczni. Widzą zalety, ignorując wady i zagrożenia. Z kolei niektórzy wprost na odwrót… Nie dostrzegają zalet, wyolbrzymiając jednocześnie zagrożenia i tworząc różnego rodzaju teorie spiskowe. W Internecie zaś na pewno się znajdą ludzie, którzy uznają to za wystarczająco wiarygodne. Czy nie tak jest choćby z reptilianami? Czy nie na tym zbił fortunę Dan Brown publikując swoje książki pokroju “Kod Leonarda da Vinci”? 🙂

    Istotą rozwoju jest maksymalizacja zysków oraz minimalizacja zagrożeń wynikających z postępu. Te ostatnie zawsze będą i od tego nie uciekniemy. Nie bez powodu się mówi, że “Wszystko jest trucizną, zależy tylko od dawki”. Nie każdy zaś umie postawić sobie granice. Nieraz zresztą bardzo płynną i można nie zauważyć kiedy znajdziemy się po drugiej stronie.

    Z tymi bodźcami jest trochę sprawa skomplikowana. Same media niekoniecznie muszą nam dawać bodźce od których się uzależniamy. Może być dokładnie na odwrót… To świat zewnętrzny obrzuca nas tyloma, że staramy od nich uciec w inny, spokojniejszy, świat. Technologia staje się naszym azylem, odcina nas od bodźców, których nie chcemy. Jednocześnie daje nam możliwość odfiltrowania tych które chcemy by były naszym udziałem, ale jedynie w warstwie audio-wizualnej. Stajemy się więźniami dwóch zmysłów: wzroku i słuchu. Natomiast zanika wrażliwość na pozostałe. Po części dlatego nasze społeczeństwo stało się więźniem tych dwóch. Na pozostałe często się zamykamy.Podobnie jak na ludzi i nie umiemy z nimi nawiązać normalnych relacji w świecie rzeczywistym. Tylko że to się nie stało teraz. To nie jest efekt ostatnich 10-15 lat. Te same symptomy były u ludzi nawet 100 lat temu, ale dotyczyły zwyczajnie innych rzeczy. Czy miłośnicy książek, namiętnie siedzący z nosem w książce nie zachowywali się podobnie jak my teraz? Czy to nie jedynie efekt skali i upowszehnienia się określonego medium? Co, jeśli następne mediumzniesie ograniczenia prędkości pisania? Co gdy nowy interfejs będzie bezpośrednim połączeniem naszego mózgu z siecią? Prędkość wymiany informacji będzie zaś jedynie ograniczona tym jak szybko nasze mózgi będą pracować i komunikować się. Nie jak obecnie z prędkością kilku, kilkuastu znaków na sekundę, ale wielu zdań na sekundę.

    Odpowiedz
    • Helena

      Panie Tomaszu, może Pan dołączy do piszących na lubliniecki.pl? Ten komentarz warty jest opublikowania! Poglądy młodej Osoby trafią do młodych! Ja jestem już z przeszłości. Zasygnalizowałam pojawienie się książki i tyle. Tekst ma Pan praktycznie gotowy! Zachęcam!

      Odpowiedz
  4. Dziękuję za ofertę, ale myślę, że nie skorzystam. Jestem osobą, która stara się być “niezrzeszona”, że to tak nazwę. Mam dość różnorodne poglądy, które niekoniecznie mogły by się pokrywać z linią redakcyjną portalu w kwestiach choćby polityczno-obyczajowych. Dodatkowo moją wadą jest to, iż od dekady nie mieszkam już na stałe w powiecie, choć oczywiście utrzymuję kontakt z rodziną czy znajomymi, przyjeżdżam z reguły w sumie na około 3 tygodnie w roku oraz interesuję wydarzeniami.

    Proponowano mi zresztą pisanie tekstów dla pewnego portalu zajmującego tematami z dość szeroko pojmowanego społeczeństwa informacyjnego, ale sytuacja ucichła z racji mojego obciążenia pracą przez dłuższy okres. Stąd też nie mógłbym zagwarantować regularności tekstów. W połączeniu z moją niezależnością światopoglądową wolę więc podejmować polemikę w komentarzach, z czego w dowolnej chwili mogę zrezygnować, na rzecz innych zajęć, bez konsekwencji dla osób, wobec których mam jakieś zobowiązania. Mam na szczęście pracę w zawodzie, który uwielbiam i zapewnia mi ona godny dochód, więc nie czuję presji na dodatkowy zarobek. Między innymi dlatego mogę sobie pozwolić na niezależne poglądy. Gdy człowiek nie martwi się jak opłacić rachunki i czy musi zaciskać pasa, perspektywa na wiele rzeczy się zmienia. Choć jako osoba poznałem i tę stronę życia, więc nie żyję w oderwaniu od rzeczywistości jak wielu naszych polityków 🙂

    Odpowiedz
    • Helena

      Tu akurat jest wolontariat:) Ma Pan faktycznie bardzo różnorodne poglądy, że czasami nie ogarniam. Ale, jak Pan przyznał w innym miejscu, kieruje się Pan relatywizmem. W dziedzinie norm i moralności może to przynieść (niestety) zamęt – czego nie życzę!

      Odpowiedz
  5. Nie tyle kieruję się relatywizmem, bo przecież i ja sam jestem w jakimś kontekście osadzony, w określony sposób byłem kształcony i wychowywany oraz ma to na mnie i moje postawy wpływ. Staram się kierować etyką, co często prowadzi do konfliktów. Etyka jest bowiem pojęciem szerszym niż moralność. Jest w sumie dziedziną, która zajmuje się jej opisem, uporządkowaniem. Jednak bez oceny. Gdybym miał wybrać konkretny system etyczny, to byłby to najprawdopodobniej humanizm. Jeśli spojrzy pani na to co i jak piszę, to zapewne uderzy panią, że nigdzie nie wydaję kategorycznych stwierdzeń. Mogę się ku czemuś skłaniać, ale to nie znaczy, że jest to dla mnie dogmatem i jednoznacznym nakazem. Rozróżniam nakazy prawne, moralne i obyczajowe oraz wiem, że potrafią być ze sobą w konflikcie. Przyjmuję to ze spokojem.

    Gdy zaś mowa o moich poglądach, to z mojego punktu widzenia nie są one wewnętrznie sprzeczne. Choć mam świadomość, że osoba z odmiennym systemem etycznym może uznawać to za skonfliktowane, niejednorodne czy zwyczajnie pomieszane. Jestem w pełni świadomy takiej możliwości i… też nie widzę w tym nielogiczności 😀 Pod tym kątem faktycznie jestem relatywistą. To zawsze i tak ostatecznie kwestia konsekwencji we własnym systemie etycznym. Zamęt zaś wkrada mi się jedynie gdy zderzam z nieznanym dotychczas problemem etycznym i muszę wpierw sobie wszystko poukładać. Nie uderza to w jego podstawy, natomiast wymaga czasu na poszukiwanie odpowiedzi oraz zastanowieniem. Jak zaś widać w moich innych wpisach, nie przyjmuję rzeczy do wiadomości bezkrytycznie. Wiąże się to z moim zgłębieniem tematu i wyrobieniem samodzielnej opinii. Dlatego potrafię to co mówię wytłumaczyć oraz uargumentować. Dlatego też słyszałem już opinie, iż można się ze mną nie zgadzać, ale nie można mi odmówić tego, iż bronię swego zdania z głową, konsekwentnie oraz logicznie.

    Odpowiedz
  6. Pani Heleno,
    dlaczego tak pozno?
    Zobaczylem to wszystko…

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.