W ogrodzie

W ogrodzie

Wypróbowałam stary sposób na zmniejszenie objętości koszonej w ogródku trawy. Zamiast 5-6 worów, mogę wystawić 3,  i w dodatku – leciutkie. Potrzeba do tego kilku dni słonecznej pogody. Rozrzucona, na wykoszonym wcześniej trawniku, trawa schnie błyskawicznie, chroniąc jednocześnie sam trawnik przed palącym słońcem i przesuszeniem.

Dla dzieci jest to prosta poglądowa lekcja o tym, co to jest siano i jak powstaje (i jak pięknie pachnie!). Po zagrabieniu, może się okazać, że dziecko znajdzie jakieś zastosowanie dla wytworzonego samodzielnie siana (hodowane w domu zwierzątko, albo króliki sąsiada, albo garstki sianka pod wigilijne opłatki dla rodziny i znajomych). Drobniejsze źdźbła zostają na trawniku jako naturalny nawóz.

A gdzie tylko nie ma przeciwwskazań, tam zostawiam niekoszoną trawę (wraz z innymi roślinkami) i pozwałam łące zakwitnąć. Ratuje to niejedną pszczołę od zagłodzenia! Gdy wszyscy koszą trawniki i zagospodarowują każdy “dziki” teren, to pszczołom często zostają tylko opryskiwane chemikaliami pola.

  1. Podsuszoną trawę rozsypuję pod drzewami, krzewami, bylinami…. a wtenczas pracę swą wykonują drobne zwierzęta i całe bogactwo królestwa Grzybów. Oszczędzamy sobie pracę z obkaszaniem trawy pod drzewami, wzbogacamy glebę w próchnicę, ograniczamy wyparowywanie wody spod koron drzew… Pozdrawiam Panią Helenę.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.