
Spór o znak zakazu postoju na jednym z lublinieckich osiedli. Mieszkańcy „spowiadali się” na policji
Kuriozalna sytuacja na jednym z osiedli w Lublińcu! Dwaj mieszkańcy tutejszego bloku, najprawdopodobniej dzięki „życzliwym” sąsiadom, otrzymali wezwania do stawiennictwa w Komendzie Powiatowej Policji po tym jak pozostawili swoje samochody na noc pod ścianą budynku.
Zakaz postoju w najbliższym sąsiedztwie bloku reguluje znak B-35, przytwierdzony niedawno przez zarządcę do ściany obiektu. Jak zdradził nam jeden z przesłuchiwanych, Policja nie była w stanie wyegzekwować wykroczenia, ponieważ przepis (w tym przypadku, zakaz) powinien obowiązywać dopiero od miejsca usytuowania znaku, a tam znajduje się przecież… ściana.
„Ten znak jest po prostu niewłaściwie przytwierdzony. Powinien być zamontowany na słupku i ustawiony bokiem do ściany. Aby złamać zakaz postoju musiałbym teraz przebić ścianę i pozostawić samochód w kuchni należącej do sąsiada” – mówi zdenerwowany lokator, który w dniu przesłuchania zmuszony był zwolnić się z pracy i udać się na lubliniecką komendę.
W tej sprawie zwróciliśmy się do zarządcy osiedla, Spółdzielni Mieszkaniowej „Strzecha”
„Znak przytwierdzono do ściany bowiem w tym miejscu nie ma miejsca na montaż słupka. Znak ten pełni szczególną rolę informacyjną – nie parkuj w tym miejscu – podobnie jak znaki przyczepiane do bram garażowych i bram wjazdowych na posesję. Znaki zakazu postoju umieszczane są w takich miejscach, by parkujący nie blokowali wjazdu.
Podobnie jak w przypadku bram wjazdowych i wjazdów na posesję, w miejscu umieszczania znaku nie można parkować. Jest to miejsce bezpośrednio pod oknami mieszkań. Znaki umieszczane są jako informacja dla osób nierespektujących obowiązujących przepisów.
Dla większości kierowców jest rzeczą oczywistą by nie parkować przed wjazdem czy też czyimś oknem. Dla części kierowców jednak, przepisy i poszanowanie sąsiadów są niewystarczające” – czytamy w odpowiedzi nadesłanej przez Przemysława Szweda, zastępcy prezesa Zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Strzecha”.
Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy, podchodzą do całej sprawy raczej z humorem i dystansem. Któryś z lokatorów przytwierdził tutaj nawet naklejkę nawiązującą do słynnej komedii grozy „Ghostbusters”…