
LKS Sieraków Śląski zakończył sezon. Wielkie starcie w jaskini lidera!
W sobotę piłkarze LKS’u Sieraków Śląski rozegrali swój ostatni mecz w sezonie 2017/18, w którym zremisowali 0:0 w wyjazdowym starciu z Unią Kalety. Rywal LKS’u już wcześniej zapewnił sobie awans do ligi okręgowej. Ambitna i ofiarna gra piłkarzy z Sierakowa sprawiła, że są oni jedynym zespołem, który urwał punkty liderowi na jego terenie. LKS zajął szóstą pozycję na finiszu ligi.
Zanim przy ulicy Fabrycznej rozbrzmiał pierwszy gwizdek sędziego, Franciszka Kowolika, organizatorzy widowiska przygotowali efektowną oprawę wieńczącą znakomity sezon w wykonaniu Unii – zawodnicy obu klubów wyszli na boisko w towarzystwie dzieci biorących udział w piłkarskim turnieju rozgrywanym w trakcie Pikniku Rodzinnego. Piłkarze Unii włożyli również specjalnie przygotowane koszulki z napisem: „Wracamy – mistrz jest nasz”. Sierakowianie, w geście uznania, wręczyli zawodnikom z Kalet statuetkę gratulacyjną na okoliczność awansu. Po zakończeniu meczu gospodarze długo dziękowali swoim kibicom za wsparcie w trakcie całego sezonu, a sympatycy Unii odwdzięczyli się pokazem pirotechnicznym. Feta na trybunach rozpoczęła się jeszcze w trakcie meczu. W 15 minucie kibice Unii wyrzucili w powietrze serpentyny, które opadły na murawę. Co prawda, trzeba było przerwać spotkanie aby przenieść confetti poza linię boczną, ale w tak wyjątkowym dniu, wszyscy przyjęli to z życzliwym dystansem.
To wszystko jeśli chodzi o otoczkę sobotniego meczu. Boiskowe wydarzenia były zdecydowanie poważniejsze – ekipy Unii i LKS’u przystąpiły do spotkania zmobilizowane i gotowe na wielką walkę, pomimo, że ten pojedynek nie miał już większego znaczenia dla układu w tabeli. W szeregach gości doszło do wymuszonych, sporych przetasowań w wyjściowym ustawieniu – pod nieobecność Kamila Pietruchy na lewej obronie pojawił się grający trener, Mateusz Kinscher. Po przeciwległej stronie defensywy wystąpił Marcin Wiechoczek – nominalny prawy pomocnik zastąpił tutaj Krzysztofa Nowaka. Przed Wiechoczkiem zagrał Mateusz Lyko… bramkarz LKS’u, który nie wyleczył jeszcze kontuzji ręki odniesionej podczas rozgrzewki w Pawonkowie. Pomiędzy słupkami stanął natomiast Michał Koziarski – drugi z grających trenerów, występujący na co dzień w formacjach obronnych! Takie przeobrażenia, wynikające z ciągłych kłopotów kadrowych LKS’u, można było uznać za szaleństwo w perspektywie pojedynku z ustabilizowaną kadrą Unii Kalety. W ostatecznym rozrachunku… zwariowana taktyka naszej drużyny doprowadziła ją do cennego remisu.
Naturalną koleją rzeczy była dominacja gospodarzy, którzy od pierwszych minut z animuszem ruszyli na bramkę LKS’u. Goście, świadomi tego, że otwarta gra z Unią mogła oznaczać samobójstwo, skutecznie pilnowali dostępu do własnej bramki. Duża w tym zasługa wspomnianych Wiechoczka i Kinschera, którzy nieobycie z nowymi pozycjami nadrabiali doświadczeniem i pewnością siebie. Mogli przy tym liczyć na asekurację pary stoperów – Damiana Kaczmarzyka i Sebastiana Welzera. Bardzo dobrze swoje obowiązki defensywne realizowali również środkowi pomocnicy – Kacper Marzec i Patryk Piecka. Taki układ sprawił, że pomimo ładnej gry, piłkarze z Kalet nie potrafili przedostać się pod bramkę Koziarskiego. Dopiero w 16 minucie niezłym uderzeniem z dystansu popisał się Arnold Imiołczyk – kapitan miejscowych nie trafił jednak w światło bramki. Sierakowianie odpowiadali słabymi kontratakami, które natrafiały jednak czujnych obrońców Unii. Dominował tu Dawid Baron, który przy okazji kilka razy zapuszczał się w pole karne gości wzmacniając dobrą grę Kalet. Tego zawodnika dobrze pamiętamy z pierwszego pojedynku Unii i LKS’u, rozegranego 4 listopada ubiegłego roku. Wówczas Baron wpadł w pole karne i w 95 minucie dał Kaletom zwycięstwo 2:1 na boisku w Sierakowie. Obrońca gospodarzy próbował tej sztuki w 28 minucie sobotniego meczu lecz tym razem piłka nie znalazła drogi do siatki.
LKS stworzył sobie klarowną okazję bramkową dopiero w 40 minucie gry. Z rzutu wolnego centrował Mateusz Kinscher, piłka zawisła nad głową Kamila Wiechoczka lecz, zupełnie niepilnowany, lewy pomocnik zawahał się przy uderzeniu futbolówki głową, myśląc, że jest pilnowany przez obrońców Unii. W rezultacie Wiechoczek oddał mizerny strzał na bramkę Mateusza Pyki. W tym zdarzeniu ewidentnie zawiodła komunikacja pomiędzy zawodnikami gości – zresztą jest to przewlekły problem drużyny LKS’u, który ciągnie się za nią nie od dziś. Podrażniona ekipa Unii odpowiedziała rywalom trzema groźnymi akcjami. W 42 minucie przed szansą na strzelenie gola ponownie stanął Imiołczyk, który przestrzelił z bliska po znakomitej asyście dobrze dysponowanego Mateusza Nojmana. Tuż przed gwizdkiem na przerwę dobrym uderzeniem z „dropsztyka” popisał się Adrian Golec, a w ostatniej akcji Michał Koziarski ubiegł wychodzącego na wolne pole Dawida Różańskiego. Do przerwy było jednak 0:0.
Po zmianie stron zawodnicy z Kalet dość niespodziewanie zwolnili tempo gry. Starali się wciągnąć przeciwników na swoją połowę lecz piłkarze z Sierakowa, jak w hipnozie, konsekwentnie trzymali się strefy obronnej licząc na kontry. W 58 minucie miejscowi wreszcie przedarli się z piłką na tyle blisko bramki LKS’u, aby Nojman mógł oddać strzał – był on jednak zbyt słaby aby zaskoczyć Koziarskiego. W chwilę później gospodarze nadziali się na zaskakującą kontrę przyjezdnych, po której potężnym strzałem z 20 metrów popisał się Kamil Wiechoczek lecz nie trafił on do siatki. Wzajemne ciosy znów podkręciły tempo gry. Gorąco zrobiło się na ławce rezerwowych Unii po tym jak sędzia asystent Piotr Korzonek, podniósł chorągiewkę sygnalizując pozycję spaloną jednego z napastników gospodarzy. Nie obyło się również bez kilku ostrych zagrań – po jednym z nich żółtą kartkę ujrzał Arnold Imiołczyk – to również wzbudziło wściekłość rezerwowych Unii. Wystarczyło zatem bardzo niewiele aby spektakl odzyskał swoją dramaturgię z pierwszych 45 minut.
W 65 minucie, wciąż skoncentrowani i przyczajeni zawodnicy z Sierakowa pokusili się o skonstruowanie odważnej akcji – Marcin Wiechoczek, w swoim stylu, wyrwał się wreszcie z szeregów obronnych i pognał z piłką prawym skrzydłem. Dośrodkowanie trafiło na głowę Kevina Brzenski lecz Mateusz Pyka zażegnał niebezpieczeństwo prując futbolówkę na słupek. W 67 minucie na piękny strzał z dystansu zdecydował się środkowy LKS’u Patryk Piecka – piłka, która otarła się jeszcze o jednego z zawodników Unii, zmyliła Pykę lecz bramkarz miejscowych zdołał wybić ją na rzut rożny. To były dwie minuty, które przy odrobinie szczęścia mogły dać gościom sensacyjne prowadzenie. Piłkarski los okazał się jednak bardzo przewrotny – w 75 minucie, w trakcie dośrodkowania z rzutu wolnego, w polu karnym Sierakowa doszło do starcia obrońcy LKS’u, Sebastiana Welzera z Sebastianem Starczewskim. Sędzia Kowolik podjął dość kontrowersyjną decyzję o rzucie karnym dla Unii. Kiedy zrozpaczeni zawodnicy LKS’u zakrywali oczy aby nie patrzeć jak Arnold Imiołczyk pokonuje Michała Koziarskiego – bramkarz gości popisał się fenomenalną interwencją i uchronił swój zespół przed utratą gola! Popularny „Misiek”, posiadający przecież znikome doświadczenie w nowym fachu, zachował się jak bramkarz występujący na boiskach piłki ręcznej – wykonał charakterystycznego „pajacyka” i odbił piłkę nogą. Kto wie czy Koziarski zdążyłby do mocnego strzału Imiołczyka, gdyby położył się tak jak czynią to bramkarze na zielonych murawach – coś nieprawdopodobnego!
Elektryzująca końcówka to już tylko szaleńcze akcje gospodarzy, którzy na wszelkie sposoby próbowali trafić do siatki i w pięknym stylu, na oczach własnej widowni, zakończyć sezon z kompletem punktów na swoim obiekcie. Bardzo groźnie wyglądały rzuty rożne egzekwowane głównie przez Mateusza Nojmana. Piłkarze z Sierakowa, pomimo potwornego zmęczenia, bronili swojej bramki przez nawałnicą, która rozpętała się na dobre. W 93 minucie gry najlepszą okazję na zwycięstwo zmarnował Starczewski, który przestrzelił z bliskiej odległości po dobrym dośrodkowaniu Eugeniusza Urbańczyka. W ostatniej akcji meczu, po kolejnym dośrodkowaniu, wychodzący Michał Koziarski minął się z piłką lecz na szczęście wybili ją obrońcy LKS’u – w tym momencie Franciszek Kowolik zakończył to doskonałe widowisko, po którym zawodnicy z Sierakowa nie kryli swojej radości – i słusznie, ponieważ wyjazdowy remis z niekwestionowanym liderem lublinieckiej A-klasy to wielki powód do dumy. Dzielną postawę LKS’u docenili zresztą sami przeciwnicy i miejscowi kibice. Pomimo męskiej rywalizacji przez 90 minut, nie zabrakło przy tym wzajemnych gratulacji i podziękowań – bardzo miły obrazek u schyłku sezonu.
W chwili gdy redagujemy tekst, nie znamy jeszcze rezultatów niedzielnych pojedynków, Rybaka Ciasna z Mechanikiem Kochcice oraz konfrontacji Orła Pawonków z rezerwami Sparty Lubliniec. To bardzo istotne spotkania z punktu widzenia walki o utrzymanie. W wyższych rejonach tabeli wszystko jest już jasne i czytelne – Unia Kalety zasłużenie wygrywa ligę i powraca do klasy okręgowej. Liczby nie pozostawiają złudzeń – w 26 kolejkach Kalety odniosły 23 zwycięstwa i zaledwie jedną porażkę przy dwóch remisach. Imponująco wygląda również bilans bramkowy – Kalety przodują w lidze w statystyce strzelonych bramek – aż 114 trafień. Jednocześnie Unia straciła zaledwie 16 goli – pod tym względem również nie ma sobie równych. LKS Sieraków, pomimo wielu perturbacji, nieustannych zawirowań kadrowych i bolesnych kryzysów, zerwał się do walki w ostatniej fazie sezonu notując trzy wygrane i prestiżowy remis w Kaletach. To dobry prognostyk przed kolejnym sezonem, który znów może przynieść rozkwit sierakowskiej drużynie.
Pomimo początkowych kłopotów z przystosowaniem się do gry w kadrze seniorów, młodsi zwodnicy nabierają doświadczenia pod okiem starych wyjadaczy. Optymistycznie brzmią zapowiedzi o powrocie do Sierakowa Martina Brzeziny, który z pewnością wzmocniłby siłę uderzeniową LKS’u. Kibice liczą również na Patryka Pieckę – „Piecuś” z dnia na dzień wygrywa walkę z problemami zdrowotnymi i udowodnił to dobrą postawą w dwóch ostatnich meczach. Należy pamiętać również o Krystianie Kieracie – bramkarzu, który przybył LKS’owi na pomoc kiedy Mateusz Lyko zmagał się ze wspomnianą kontuzją palca. Z drugiej strony – kilkumiesięczne rozstanie z futbolem zapowiedział Krzysztof Nowak, prawy obrońca drużyny z Sierakowa. Będzie więc nad czym rozmyślać. Niezwykle istotna jest również kwestia zapowiedzianego odejścia prezesa klubu, Norberta Strzody. Według informacji, do których dotarliśmy, w ostatnim czasie szef LKS’u… zaczyna wahać się z decyzją o opuszczeniu drużyny. Odstąpienie od dymisji wpłynęłoby na stabilizację w klubie przed kolejnym sezonem – trudno bowiem wyobrazić sobie LKS bez obecnego prezesa.
To wszystko przed nami. Teraz zawodników LKS’u czeka odrobina zasłużonego wytchnienia i spokojna analiza, bądź co bądź, udanych rozgrywek. Mamy nadzieję, że dobra forma LKS’u jeszcze bardziej rozkwitnie po wakacjach. Sieraków odsłonił swój potencjał w sobotę – gra przyjezdnych zrobiła wrażenie nawet na trenerze Unii Kalety, Jarosławie Neumanie – podobno szkoleniowiec miejscowych był zainteresowany… wypożyczeniem braci Marcina i Kamila Wiechoczków. Skrzydłowi LKS’u zdecydowanie odrzucają ewentualną przeprowadzkę do Kalet – ich serca oraz serca pozostałych piłkarzy biją tylko dla Sierakowa Śląskiego. Właśnie za to, całej drużynie, prezesowi Strzodzie, osobom wspierającym klub i przede wszystkim wiernym kibicom, należą się ogromne wyrazy szacunku. My, ze swojej strony, dziękujemy wszystkim osobom zaangażowanym w funkcjonowanie klubu za pomoc w konstruowaniu relacji z tegorocznych spotkań. Do zobaczenia w rundzie jesiennej!
16.06.2018: UNIA KALETY – LKS SIERAKÓW ŚLĄSKI 0:0
LKS Sieraków Śląski: Michał Koziarski – Marcin Wiechoczek (C), Sebastian Welzer, Damian Kaczmarzyk, Mateusz Kinscher – Mateusz Lyko (80’ Adam Fraj), Kacper Marzec, Patryk Piecka, Przemysław Bator, Kamil Wiechoczek – Kevin Brzenska (75’ Kamil Francik)
KS Unia Kalety: Mateusz Pyka – Roland Płonka (46’ Sebastian Starczewski), Dawid Baron, Michał Bambynek, Adam Painta (78’ Sebastian Breguła), Dawid Różański, Mateusz Słodczyk (85’ Eugeniusz Urbańczyk), Arnold Imiołczyk (C), Mateusz Nojman, Mariusz Urbańczyk (82’ Szymon Watoła), Adrian Golec (74’ Mateusz Urbańczyk)
STATYSTYKI:
Strzały celne – Kalety 4 / Sieraków 4
Strzały niecelne – Kalety 5 / Sieraków 4
Rzuty rożne – Kalety 9 / Sieraków 3
Popełnione faule – Kalety 12 / Sieraków 13
Spalone – Kalety 3 / Sieraków 0
Żółte kartki: Imiołczyk (Kalety)
Sędziowie: Franciszek Kowolik / Piotr Korzonek, Krystian Koralewicz
Widzów: 100
POZOSTAŁE WYNIKI I TABELA TUTAJ