
Pies należący do mieszkańców lublinieckiego osiedla zmarł po tym jak „zjadł coś z trawnika”. Kto zawinił?
Do redakcji portalu Lubliniecki.pl zgłosili się mieszkańcy osiedla mieszkaniowego, zlokalizowanego na terenie Lublińca pomiędzy ulicami Lisowicką i Wyszyńskiego. Nasi rozmówcy poinformowali, że w ostatnich dniach czerwca, w wyniku zatrucia, zdechł pies należący do jednej z rodzin zajmującej lokal w tutejszym bloku.
W swoim piśmie skierowanym do Zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej, mieszkańcy obwiniają o to firmę zajmującą się utrzymaniem terenów zielonych w obrębie nieruchomości oraz samą Spółdzielnię – przekonują, że przyczyną śmiertelnego zatrucia zwierzęcia było zażycie środków chemicznych, stosowanych w trakcie prac pielęgnacyjnych w otoczeniu blokowiska.
Czy jednak mają rację? W tej sprawie skontaktowaliśmy się zarówno z właścicielem firmy, jak i przedstawicielem zarządu Spółdzielni.
– Nasz pies zmarł w klinice weterynaryjnej w Katowicach, a jako powód wskazano bezsporne zatrucie. Niedługo przed tym byliśmy świadkami jak nasz Bulterier zjadł coś, co znajdowało się na trawie przed blokiem, w którym zamieszkujemy. Wówczas jego stan się pogorszył. W późniejszych rozmowach z innymi lokatorami wskazano, że osiedlowe trawniki były wcześniej spryskiwane środkami chemicznymi – podkreślają mieszkańcy, wyrażając przy tym obawy o bezpieczeństwo psów oraz najmłodszych mieszkańców wspólnoty. W swoim wniosku zapytali również, czy na zarządzie Spółdzielni spoczywa obowiązek informowania lokatorów o zamiarze użycia szkodliwych preparatów.
– Nigdy nie wyrażaliśmy firmie zajmującej się utrzymaniem terenu zgody na stosowanie środków chemicznych. Po otrzymaniu pisemnej informacji od państwa, że na osiedlu były stosowane środki chemiczne, została przeprowadzona rozmowa z właścicielem firmy, który otrzymał stanowczy zakaz ich używania – czytamy w odpowiedzi Andrzeja Wójcika, zastępcy Prezesa Zarządu Spółdzielni, skierowanej do wnioskujących mieszkańców.
Informację w sprawie stosowania środków chwastobójczych potwierdził przedstawiciel firmy zajmującej się utrzymaniem terenów zielonych, z którym skontaktowaliśmy się w piątek – Wyrażamy głębokie ubolewanie w związku z zaistniałą sytuacją. Zamiarem naszej firmy było tylko i wyłącznie utrzymanie jak najlepszej estetyki terenu – tym bardziej, że z uwagi na jego wcześniejszy stan, wymagało to dużego nakładu pracy a w niektórych sytuacjach zastosowanie środków było właściwie jedynym możliwym rozwiązaniem. Jednak po rozmowie z administratorem natychmiast podjęliśmy decyzję o nieużywaniu środków w dalszych pracach – podkreślił właściciel przedsiębiorstwa.
Czy rzeczywiście wina jednoznacznie spoczywa na firmie i zarządcy osiedla? – Proszę zwrócić uwagę, że według mieszkańców pies zjadł „coś”, więc nie do końca wiadomo w jaki sposób naprawdę mogło dojść do zatrucia – sugeruje Andrzej Wójcik, z którym również rozmawialiśmy w piątek. Podobnie jak w odpowiedzi skierowanej do mieszkańców, zastępca prezesa przypomniał, że w Regulaminie Porządku Domowego widnieje zapis informujący o tym, że „psy należy wyprowadzać na smyczy i w kagańcu poza obręb terenu Spółdzielni, ze względu na zanieczyszczenia oraz bezpieczeństwo osób” [pkt III / 12]
– Taki regulamin wywieszany jest klatkach schodowych, a w przypadku jego braku lub dewastacji, mieszkańcy mogą wystąpić z prośbą o wyeksponowanie takiej tablicy – dodaje A. Wójcik. Czy Regulamin i zapis dotyczący obowiązków lokatorów w zakresie wyprowadzania psów znajduje się w klatce schodowej bloku, w którym zamieszkują nasi informatorzy? – Tak. Dopiero teraz zauważyłam ten zapis – przyznaje mieszkanka, która wcześniej zawiadomiła nas o zdarzeniu.
Bardzo przykro, że piesek zmarł. Z obserwacji mogę stwierdzić jako mieszkaniec Lublińca chyba 90 % spotkanych spacerowiczów z pieskim nie przestrzega prawie żadnych obowiązujących zasada. Właściciele rzadko wyprowadzką psy poza teren spółdzielni, nie sprzątają po swoich pupilach a pies w kagańcu to rzadkość. Jak się zwróci uwagę właścicielowi o w/w czynniki to często pojawiają się negatywne emocje typu : agresja, kłótnia, ignorancja i padają inwektywny.
Odnośnie słów pana Wójcika to w piśmie skierowanym do Spółdzielni Mieszkaniowej Strzecha była informacja, że pośrednią przyczyną śmierci psa było używanie środków chemicznych a bezpośrednią zjedzenie trutki z trawnika, co potwierdził lekarz weterynarii w Klinice w Katowicach, który stwierdził iż pies był w sile wieku i niemożliwe żeby zjedzenie tylko trutki było przyczyną śmierci z uwagi na fakt iż nerki i wątroba zostały zupełnie zniszczone. Przepis odnośnie wyprowadzania psów na smyczy i w kagańcu poza teren w którym zamieszkuje ogranicza moje prawa jako obywatela, a paradoksem jest to że kosze na odchody dla psów znajdują się na naszym osiedlu z których ja osobiście korzystam sprzątając po swoim psie. W Polsce obowiązuje ustawa co do wyprowadzania psów w kagańcu i jest wyodrębnione 10 ras uznanych jako groźne i psów które w kłębie mają powyżej 60cm. Wyroki Sądów Administracyjnych orzekają jasno w tych sprawach, że bezwględnie obowiązkowa smycz lub kaganiec to nadmierne ograniczenie praw właścicieli psów.
Pies nie ma obowiązku mieć kaganiec poza tzw rasami niebezpiecznymi. Przepis o regulaminie wyprowadzania psa za teren spółdzielni jest absurdem.
Z tymi kagancami to lekka przesada, to tak jakby człowiek teraz go miał założyć i się męczyć. Zwierzę to nie zabawka. Jeśli chodzi o sprzątanie to się akurat zgodzę.