Z LKS’u Sieraków Śląski do Brøndby Kopenhaga! Lublińczanin KACPER POLAK sięgnął po piłkarskie marzenia [wywiad]

Z LKS’u Sieraków Śląski do Brøndby Kopenhaga! Lublińczanin KACPER POLAK sięgnął po piłkarskie marzenia [wywiad]

Niemal cała młodość urodzonego w Lublińcu Kacpra Polaka związana była z piłką nożną. W dotychczasowej karierze bramkarskiej Kacper Polak budował swoje doświadczenie występując w kilku znanych klubach oraz zaliczając pobyt w Reprezentacji Polski do lat 18. 

W pewnym momencie, jak sam przyzna w rozmowie z Lublinieckim.pl, stwierdził, że był zbyt słaby aby walczyć chociażby o grę w drugiej lidze. Ostatnie lata spędził więc w A-klasowym LKS’ie Sieraków Śląski, grając dla przyjemności i bez wielkich planów na przyszłość, a także szkolił młodych bramkarzy w lublinieckiej Sporting Football Academy. 

Kiedy wydawało się, że w piłkarskim życiu Kacpra nie nastąpią już znaczące zmiany, na horyzoncie pojawiła się… propozycja nie do odrzucenia!


J.W: Twoje piłkarskie życie to istny rollercoaster – występy w kilku klubach, a nawet przygoda z Reprezentacją Polski do lat 18. Prześwietlmy w telegraficznym skrócie twój futbolowy życiorys…

K.P.: Od dziecka byłem związany z Lublińcem – zacząłem w wieku 4 lat w AS Lubliniec, następnie w Sparcie Lubliniec. W wieku 13 lat wyjechałem do Warszawy, gdzie przez dwa lata byłem zawodnikiem Akademii Władysława Żmudy. W wieku 15 lat dołączyłem do kadry juniorów Wisły Kraków. Później trafiałem na wypożyczenia do Polonii Warszawa oraz Ruchu Chorzów.

W wieku 17 lat wróciłem już na dobre do Wisły Kraków gdzie regularnie broniłem w Centralnej Lidze Juniorów oraz trenowałem z pierwszą drużyną Wisły. Byłem wtedy w naprawdę świetnej formie, co zaowocowało powołaniem do Reprezentacji Polski do lat 18. Zagrałem dwa mecze na turnieju w Japonii. Mieliśmy fajną drużynę! Wielu z tych zawodników, z którymi wtedy grałem, dzisiaj gra w dorosłej Reprezentacji lub ma za sobą sporą liczbę rozegranych meczów – mówię tutaj m.in o Kamilu Jóźwiaku, Robercie Gumnym, Patryku Dziczku czy Krystianie Bieliku.

W wieku 19 lat wróciłem do Lublińca. Przez chwilę występowałem w IV lidze ze Spartą Lubliniec i tak naprawdę przed ukończeniem 20 roku życia skończyłem z poważną piłką. Zdałem sobie sprawę, że ten profesjonalny poziom jest zbyt wysoko aby się na niego wspiąć. Będąc zupełnie szczerym, wiedziałem, że jestem zbyt słaby, żeby w wieku 20 lat walczyć chociażby o występy w drugiej lidze.

J.W.: Związałeś się jednak z LKS-em Sieraków Śląski, w barwach którego rozegrałeś kilka niezłych sezonów. W tym czasie zajmowałeś się bramkarzami w lublinieckiej Sporting Football Academy. Kiedy wydawało się, że na dobre pozostaniesz przy “luźnym graniu” dla przyjemności na poziomie A-klasy… nagle twoje piłkarskie życie znowu przyspieszyło i przeniosłeś się z LKS’u Sieraków Śląski do Brøndby IF!

Jak to się stało, że w ostatnich tygodniach dokonałeś skoku w zupełnie inny wymiar i znalazłeś się w jednym z najbardziej utytułowanych klubów piłkarskich w Danii oraz na czym polega twoja funkcja w Brøndby?

K.P.: Ponad trzy miesiące temu udałem się na Staż Trenerski do Kopenhagi, gdzie przez tydzień obserwowałem jak wygląda system pracy w klubie Brøndby IF. Obserwowałem pracę bramkarzy od 12 do 19 roku życia. Już podczas drugiego dnia stażu koordynatorzy zaproponowali mi prowadzenie zajęć do końca tygodnia. Byli ciekawi jaki jest mój pomysł na pracę z ich bramkarzami. Pracowałem w tym czasie ze wszystkimi grupami młodzieżowymi, zaczynając od bramkarzy w wieku 12 lat kończąc właśnie na drużynie U19. Zaliczałem po trzy treningi dziennie, spędzając w klubie prawie 10 godzin każdego dnia.

Po zakończonym stażu, ostatniego dnia, mieliśmy omówienie mojej pracy z trenerami prowadzącymi oraz koordynatorem pracy z bramkarzami. Nieskromnie muszę przyznać, że w opinii obserwatorów wypadłem bardzo dobrze i usłyszałem wiele komplementów. Po tym wszystkim odbyłem ponad godzinną rozmowę z szefem Akademii – Christianem Larsenem, który pytał mnie o moje odczucia związane z pobytem w Brøndby. Oczywiście, byłem zachwycony! Larsen opowiedział mi szerzej o strukturze klubu – jakie panują tutaj zasady oraz jaki model pracy preferują Duńczycy. Na koniec dodał, że obecnie klub poszukuje trenera bramkarzy i znalazłem się w kręgu zainteresowań zarządu.

Byłem w szoku, aczkolwiek podchodziłem do tego na spokojnie. Po dwóch tygodniach od powrotu szef Akademii zadzwonił do mnie i zapytał czy niedługo będę ponownie w Kopenhadze ponieważ chce porozmawiać. Akurat był to okres wakacyjny, a ja wraz z narzeczoną mieliśmy zarezerwowane bilety do Kopenhagi, ponieważ moja narzeczona oraz cała jej rodzina od ponad 20 lat mieszkają właśnie w tym mieście. Był to więc idealny moment na spotkanie.

Podczas naszej drugiej rozmowy Christian Larsen przedstawił mi plan pracy trenerów bramkarzy ze wszystkimi zespołami. Ku mojemu zaskoczeniu znalazło się tam już moje nazwisko. Powiedział mi, że wszyscy byli bardzo zadowoleni z mojej pracy i widzieliby mnie w ich zespole. Wreszcie padło pytanie: “Czy chciałbyś zostać częścią naszego projektu o nazwie Brondby Masterclass”? Ucieszyłem się bardzo, ale potrzebował kilku dni do namysłu. Musiałem przedyskutować wszystko z najbliższymi. W ciągu zaledwie miesiąca musiałem pozostawić całe swoje dotychczasowe życie w Polsce i przenieść się na stałe do stolicy Danii. Koniec końców, zgodziłem się prawie od razu i podpisałem kontrakt, który zaczął obowiązywać od 1 października 2023.

W tym momencie mamy w klubie dwóch trenerów bramkarzy – ja oraz Emil Larsen. Oprócz tego mamy naszego koordynatora Esbena Madsena, który jest również trenerem mentalnym. Wspólnie odpowiadamy za pracę z bramkarzami we wszystkich rocznikach od U12 do U19. Oprócz tego miałem okazję trenować pierwszą drużyną Brøndby. Warto zaznaczyć, że współpraca Akademii z pierwszym zespołem jest na bardzo wysokim poziomie. Nie tylko młodzi zawodnicy mogą liczyć na możliwość trenowania z najlepszymi – jak widać na moim przykładzie, taką sposobność mają również trenerzy.

J.W.: Z pewnością jest jeszcze zbyt wcześnie aby szczegółowo porównywać system pracy z dziećmi i młodzieżą w Polsce i Danii ale podejrzewam, że zdążyłeś już zapoznać się z infrastrukturą sportową w Brøndby. Jak ocenisz warunki pracy i wewnętrzną atmosferę w klubie?

K.P.: Jeśli chodzi o atmosferę w klubie – jest ona znakomita! Wszyscy są bardzo mili i bardzo pomocni. Od samego początku czułem tutaj duże wsparcie całego środowiska klubu. To było miłe kiedy każdy do mnie podchodził i wprost oznajmiał, że jeśli będę miał z czymś problem, mam niezwłocznie o tym powiedzieć, zadzwonić lub napisać. To było bardzo budujące. Każdy ma do siebie mnóstwo szacunku. Mamy naprawdę rodzinną atmosferę. Tutaj nikt z nikim nie rywalizuje. Liczy się wspólny cel, rozwój zawodników oraz nas samych jako trenerów.

Co do warunków pracy – muszę przyznać, że jest to istna liga mistrzów! Mamy wspaniały ośrodek treningowy położony w tym samym miejscu co stadion. Łącznie mamy do dyspozycji 12 boisk pełnowymiarowych – 5 trawiastych oraz 7 znakomitych jakościowo boisk ze sztuczną nawierzchnią. Na każdym boisku znajdują się kamery o koncie 180 lub 360 stopni. Czasem dwa boiska są połączone ze sobą – mamy zatem podgląd na wszystko co dzieje się na obiekcie.

Oprócz tego mamy też miejsce, w którym trenuje zawodowa drużyna. Jest ona wspaniale wyposażona w kilkadziesiąt rodzajów sprzętów, komputerów i innych niezbędnych elementów. Jest też miejsce przeznaczone do spędzania czasu wolnego, którego mimo wszystko… nie ma tutaj zbyt wiele.

W Danii bardzo często mecze juniorów U19 rozgrywa się na tych samych obiektach, na których swoje mecze grywa pierwsza drużyna. Jest to na pewno wyjątkowe uczucie – znaleźć się na stadionie, który może pomieścić 10, 15 a czasem prawie 30 tysięcy widzów i grać na nim mecze.

J.W.: Skupmy się teraz na twoich obowiązkach. Jak wygląda twój dzień pracy w klubie?

K.P.: W Brøndby Kopenhaga każdy wie doskonale za co jest odpowiedzialny i musi się z tych obowiązków wywiązywać najlepiej jak potrafi. Jeśli chodzi o mój dzień pracy, poranne treningi skupiają się na najstarszych zespołach U19 oraz U17. Popołudniami trenujemy z zespołami U15, U14, U13 oraz U12. W klubie jestem zazwyczaj o godzinie 7:30. Wraz z trenerami otwieramy tydzień porannym spotkaniem, na którym omawiamy tematy naszych zajęć w danym dniu oraz ustalamy kto i za co jest odpowiedzialny.

Każdy sztab liczy minimum 4 trenerów – trener główny, asystent, trener przygotowania motorycznego, trener bramkarzy oraz fizjoterapeuta. Po porannych treningach spotykam się z bramkarzami i analizujemy ich zachowania podczas treningów oraz meczów. Każda jednostka jest nagrywana i analizowana. Następnie spotykamy się ponownie z trenerami i wymieniamy się opiniami, spostrzeżeniami na temat przeprowadzonych zajęć. Podobnie jest popołudniami, gdzie pracujemy z młodszą częścią akademii. Pracę kończę z reguły około godziny 18:00.

Podobnie jest we wtorek. Środa jest, co ciekawe, dniem wolnym dla wszystkich osób pracujących w klubie! W czwartek i piątek trenujemy na podobnych warunkach jak w pierwszej połowie tygodnia. Sobota to już dzień meczów ligowych – spędzam go zatem na stadionach w całej Danii. Niedziela to z reguły dzień wolny – właściwie jedyny dzień na regenerację oraz spędzenie czasu z rodziną.

J.W.: No właśnie. Pobyt w Kopenhadze to nie tylko piłka, to również funkcjonowanie w “nowym” życiu codziennym. Jak czujesz się w stolicy Danii, jak spędzasz czas wolny i jak ocenisz mentalność lokalnej społeczności?

K.P.: Czuję się tutaj bardzo dobrze. Miasto jest naprawdę urokliwe i świetnie przystosowane do życia. Oferuje bardzo dużo możliwości spędzania wolnego czasu. Jak wspomniałem, większość tygodnia spędzam na stadionie i obiektach Brøndby lecz jeśli trafia mi się dzień wolny staram się korzystać wspólnie z rodziną na przebywaniu poza domem – pójść do dobrej restauracji, galerii lub kina. Staram się spędzić trochę czasu nad morzem lub w centrum Kopenhagi.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Kopenhaga organizuje jedne z największych oraz najpiękniejszych okolicznościowych jarmarków – to również będzie świetna okazja do spędzania wolnego czasu.

Jeśli chodzi o mentalność Duńczyków… różni się ona znacząco od naszej, w Polsce. Ludzie są tutaj bardziej uśmiechnięci, okazują sobie więcej empatii. Tutaj widać gołym okiem, że mieszkańcy mniej przejmują się niepowodzeniami, są bardziej zrelaksowani. Potrafią korzystać z życia i nie oceniają pochopnie siebie nawzajem. Oczywiście – żeby nie było, że tutaj wszystko jest super, a w Polsce żyje się gorzej… trzeba niestety podkreślić, że w Danii płaci się dwa, trzy razy wyższe podatki niż w Polsce i życie tutaj jest droższe niż u nas. To pierwsze co przychodzi mi na myśl, jeśli miałbym wymieniać minusy związane z pobytem w stolicy.

J.W.: Z racji tego, że najprawdopodobniej pozostaniesz w Danii na stałe… zapytam wprost: czy nie tęsknisz za Polską, Lublińcem, rodziną i znajomymi?

K.P.: Nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Tutaj również mam znajomych i przyjaciół. Jak wspomniałem, moja narzeczona oraz cała jej rodzina mieszka tutaj ponad 20 lat. Mam świetną pracę, której zazdrości mi co trzeci Duńczyk – mówię tutaj “co trzeci” ponieważ “co drugi” mieszkaniec to kibic… FC Kopenhagi! Jak dobrze wiemy, te dwa lokalne kluby, delikatnie mówiąc, nie przepadają za sobą.

Moja narzeczona chodziła tutaj do szkoły, kończyła studia i pracuje w stolicy Danii. W przyszłym roku bierzemy ślub, więc będziemy musieli podjąć zgodną decyzję – gdzie chcielibyśmy zamieszkać na lata. Czy tęsknie? Nie odczuwam tego w ten sposób. Jest wiele możliwości kontaktu. Zawsze można przylecieć do Polski na odwiedziny. Dzisiaj lot z Kopenhagi do Katowic zajmuje zaledwie półtorej godziny – to przecież krócej niż np. jazda samochodem z Lublińca do Krakowa. Nie jestem pierwszą osobą na tym świecie, która wyemigrowała z kraju za pracą, marzeniami, miłością i na pewno nie ostatnią. Tak było mi pisane i patrzę w przyszłość z dużym optymizmem.

Rozmawiał Julian Werner

  1. Fajny wywiad. Powodzenia dla Kacpra!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.