Mając na uwadze zapowiedzi Kolei Śąskich o podwyżkach cen biletów jak również o zmniejszeniu ilości połączeń – postanowiłem opisać osobiste doświadczenia w moim spotkaniu z koleją.
Środa 9 maja, zaplanowałem wyjazd do Katowic – sprawy służbowe, całodzienne spotkanie związane z działalnością mojej firmy. Postanowiłem jechać koleją.
Dawno nie korzystałem z tego środka transportu. Zdecydował jednak czas jaki mogłem poświęcić na przygotowanie się do spotkania – niecałe dwie godziny. Podróżując samochodem jako kierowca takich możliwości bym nie miał, dodatkowo koszt biletu, niecałe 26 zł to przy obecnej cenie paliwa nie wydaje się dużo.
Wyjazd z Lublińca rano, godz. 9.32 Pociąg Kolei Śląskich stał już na peronie, stary typ maszyny plus doczepione standardowe dwa wagony. Jakież było moje zdziwienie gdy wsiadając w korytarzu zauważyłem mapę Republiki Czeskiej. No cóż, tabor standardowy w miarę czysty. Może taniej wychodził zakup wagonów w Czechach? Następne zaskoczenie, gdy usiadłem w przedziale. Takich wygodnych siedzeń nasze wagony nie mają. Zapadłem się głęboko w siedzisko i wygodnie za niecałe dwie godziny byłem w Katowicach. Wysiadłem i szybko znalazłem się w nowej hali katowickiego dworca. No no .. Europa „pełną gębą”. Wszystko na wysoki połysk, gdy przypomniałem sobie stary dworzec, to musiałem przyznać znaczny postęp. Ponieważ godzina spotkania zbliżała się nieubłaganie opuściłem teren dworca. Spotkanie biznesowe było owocne choć burzliwe ale nie o tym chciałbym pisać. Udałem się z powrotem na dworzec, bo godzina odjazdu zbliżała się szybko. Planowo 17.45 z peronu drugiego. Zdążyłem, byłem kilka minut przed odjazdem. Niestety, mijały minuty pociąg nie nadjeżdżał. Żadnej informacji, puste ciekłokrystaliczne tablice na peronie pulsowały błękitnym światłem. Już trochę poddenerwowany nasłuchiwałem komunikatów z głośnika – niestety nie mogłem zrozumieć tego co mówią. Udało się usłyszeć tylko jeden wyraz „opóźniony”, nie wiem czy to mój pociąg, a może mój wjechał na inny peron? No i widzę jedzie flagowa maszyna Kolei Śląskich „Elf”tylko, że właśnie na inny peron. Wspaniały widok nadjeżdżającej maszyny na chwilę pozwolił mi zapomnieć o moich kłopotach. Ten szyk, ta linia te Śląskie barwy, no mają się czym pochwalić. Niestety gdy skład zatrzymał się na sąsiednim peronie, usłyszałem potężny hałas / klimatyzację włączyli czy co?/, teraz już w ogóle nie było słychać komunikatów w głośnikach. Zdezorientowany postanowiłem wrócić do hali dworca. Na głównej tablicy / która o dziwo była sprawna/ odczytałem informację o 30 minutowym opóźnieniu. Dla pewności udałem się do przeszklonego boxu z napisem Koleje Śląskie . Pomieszczenie było prawie puste, tylko za ladą przy komputerach, wyraźnie znudzone dwie młode panie, poinformowały mnie, że rzeczywiście pociąg jest opóźniony. Dopytuję dalej, czy na pewno odjedzie z II peronu? Odpowiedź – nie wiadomo, musi pan słuchać komunikatów. Jak mam słuchać gdy na peronie bardzo niewyraźnie i znów informacja, że to chwilowo. Aby nie przegapić komunikatu siadam w dworcowej kafejce, tu słychać znacznie lepiej. Zamawiam kawę i ciastko – no cóż ceny też Europejskie. Po chwili komunikat pociąg Kolei Śląskich do Sosnowca opóźniony. Obawa rośnie, czy wyjadę z Katowic czy może już myśleć o innym środku transportu. no i masz następny komunikat, mój pociąg zwiększył opóźnienie do 50 minut. Wypita kawa spowodowała że musiałem poszukać toalety, mijam kolejne kawiarenki – nareszcie, na końcu hali, jest! Toaleta płatna „tylko” 2 zł. przekraczam automatyczne bramki i jestem w „przybytku” gdzie czysto, schludnie, nowocześnie i pachnąco. Dość tych przyjemności, bo przegapię pociąg. Wychodzę i nareszcie słyszę głos, iż opóźniony pociąg odjedzie … ale z peronu I tor 9, więc miałem rację, że nie czekałem. Szybko udałem się na wskazany peron . Wchodząc po schodach widzę, stoi „jednostka” – drzwi zamknięte. Patrzę na świetlany napis z przodu „KATOWICE” znów nie wiem co robić. Obsługi nie widać, pasażerowie nerwowo rozglądają się. Nagle widzę za szybą ktoś zdyszany wpada do maszynowni i otwiera drzwi pociągu. Pytam się czy to pociąg do Lublińca – tak! Udało się siadam zadowolony , za kilka chwil odjeżdżamy .
Prawdopodobnie znów długo nie pojadę koleją no cóż ale nie żałuję…. podróże kształcą.