Potrzeba nam dobrych relacji!

Potrzeba nam dobrych relacji!

Bertrand Russell (1872 – 1970) – kim był Brytyjczyk, nazwany wielkim filozofem XX wieku, mający osiągnięcia w matematyce, uhonorowany nagrodą Nobla w dziedzinie literatury, a słynący chyba przede wszystkim z tego, że otwarcie krytykował chrześcijaństwo i uważał się za ateistę?

We wczesnym dzieciństwie stracił rodziców, zaopiekowała się nim jego babcia, zapewniając najlepszych nauczycieli. Ale chyba zabrakło troski o jego wychowanie. Bulwersował swoimi poglądami w dorosłym już życiu tak, że protesty przeciw objęciu przez niego katedry filozofii, doprowadziły do postępowania sądowego. Sąd Najwyższy stanu Nowy Jork ogłosił w wyroku, że Bertrand Russell jest “moralnie niezdatny do nauczania filozofii”. W wywiadzie udzielonym przy końcu życia (dostępny na You Tube) powiedział, że chociaż wychował się w środowisku chrześcijańskim, został ateistą, bo mając 15 -18 lat (czyli wtedy, gdy pojawia się ‘burza hormonalna” okresu dojrzewania!) rozmyślał nad dogmatami i po kolei wszystkie odrzucił jako fałszywe! I na tej młodzieńczej negacji poprzestał. Ten wybór stał się fundamentem jego światopoglądu na całe życie!

Zestawiając życie B. Russella z życiem C. S. Lewisa (Opowieści z Narni), możemy zauważyć pewne podobieństwa. C. S. Lewis (1898 – 1963) też, będąc dzieckiem stracił rodziców (matka umarła na raka, a ojciec załamany jej śmiercią, odsunął syna od siebie, powierzając go kolejno różnym instytucjom wychowawczym). Lewis też odszedł od chrześcijaństwa, ale nie zamknął tym krokiem tematu wiary w swoim życiu. Czytając prace G. K. Chestertona i spotykając się z przyjaciółmi akademickimi (Tolkien – Władca pierścieni), jako dorosły mężczyzna wrócił do wiary w Boga.

Jakąś odpowiedź, na pytanie o przyczynę odejścia od wiary, daje sam C. S. Lewis: “Młodzieniec, który chce zostać ateistą, nigdy nie powinien czytać dostatecznie uważnie” (w: Złote myśli, zebrał ks. A. Kajzerek, Katowice 2003, s. 7). A słowa świętego Augustyna uzupełniają odpowiedź: “Im bardziej wątpiłem w Boga, tym bardziej opieszale Go szukałem” (tamże, s. 8).

Wiara w Boga – który jest Osobą, wymaga nawiązania relacji osobowej. Potrzebne tu jest podobne staranie człowieka o stan relacji z Bogiem, jak we wszystkich odniesieniach do ludzi. Na początku zwykle podejmujemy decyzję: chcę tę wybraną Osobę poznać! Czasem dzieje się to z ciekawości, często jest to zauroczenie, a bywa, że pomaga nam jakiś nieoczekiwany splot okoliczności. Potem staramy się często przebywać z tą Osobą. Trzeba czasu na pojawienie się bliskości, szczerości i intymności w relacji. W ludzkich związkach bywa różnie, często przeżywamy różne kryzysy, ranimy się nawzajem, czasem doznajemy odrzucenia. “Wbrew powszechnemu mniemaniu miłość nie przynosi ze sobą cierpień. Cierpienie przynosi instynkt posiadania, który jest zaprzeczeniem miłości” – A. de Saint-Exupery (tamże, s. 58).

Tylko Bóg jest “nieludzko” uważny, “nieludzko” delikatny i “nieludzko” stały w relacji do człowieka! Bóg, nawet porzucony i zdradzony przez człowieka nie przestaje go szukać i czeka na gest z jego strony – tak szanuje nasze wybory i decyzje!

A jeśli mamy “problem z Bogiem”, może warto przyjrzeć się temu, jak traktujemy innych ludzi i często tu znajdziemy rozwiązanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.