Syn pacjentki Szpitala Powiatowego w Lublińcu: “Robią sobie jaja z ludzi”.

Syn pacjentki Szpitala Powiatowego w Lublińcu: “Robią sobie jaja z ludzi”.

Z redakcją Lublinieckiego.pl skontaktował się mieszkaniec Gminy Pawonków, który nie krył zastrzeżeń do pracy lekarzy zajmujących się jego chorą matką – Przeraziło mnie to co się tam dzieje. Mama, u której stwierdzono problemy z sercem, musiała czekać dwie godziny aż coś zacznie się z nią robić – sygnalizuje mężczyzna. Po tym jak w tej sprawie skontaktowaliśmy się z placówką, Barbara Szubert – Dyrektor SP ZOZ w Lublińcu, zapowiedziała uruchomienie procedury wyjaśniającej. Możliwe jednak, że nie dowiemy się o efektach wdrożonych czynności rozpoznawczych, ponieważ, jak wskazuje Dyrekcja, szczegółowe informacje mogą zostać objęte tajemnicą lekarską.

Moja mama od kilku tygodni ma dziwne objawy jelitowe i nasz lekarz rodzinny robił wszystko aby jej pomóc, by nie musiała jechać do tej umieralni, ponieważ bardzo się tego bała jednak na wszelki wypadek dał jej skierowanie na ten oddział. W naszym ośrodku w Pawonkowie okazało się, że do objawów jelitowych doszło również migotanie przedsionków serca [zaburzenie rytmu – przyp. red.]. Kazano jej natychmiast jechać na izbę przyjęć do Lublińca – relacjonuje mieszkaniec w korespondencji z 29 listopada.

Według treści otrzymanego przez nas listu, pacjentka musiała czekać w szpitalu 2 godziny. Kobietę, która dwukrotnie przeszła zawał serca, położono na izbie i podano kroplówkę. Mimo, że objawy nie znikły, powiedziano jej, że kiedy kroplówka się skończy, zostanie wypisana do domu – Moja mama jest emerytowaną pielęgniarką więc dokładnie opisywała lekarzowi objawy. On powiedział, że serce go nie obchodzi bo to są stare sprawy, a dolegliwości jelitowe, na które ma skierowanie na oddział, również go nie interesują, ponieważ jest to sprawa sprzed kilku dni i mimo skierowania nie przyjmą jej na oddział. Mama cierpi a oni mają to w *** – napisał sfrustrowany syn pacjentki.

Mieszkaniec informuje o podobnej sytuacji innych pacjentów, oczekujących tego dnia na badania – W poczekalni przebywał starszy pan, również zaniepokojony problemami z sercem, którego przywiozła rodzina. Już 6 godzin siedzi na korytarzu i czeka aż lekarz mu powie czy łaskawie przyjmie go na oddział czy też nie. Wyszedłem stamtąd, bo roznosiła mnie złość – przyznaje nasz Czytelnik, dodając bez skrępowania – Ci lekarze to jakaś porażka a ludzie się boją żeby nie musieć leczyć się w lublinieckim szpitalu, bo często się słyszy, że kończy się to źle dla pacjentów – pisze mężczyzna.

Kolejną korespondencję mieszkańca odebraliśmy 10 grudnia – Dziś rano pogotowie zabrało mamę do lublinieckiego szpitala z objawami zawału. Znów długo czekała aż ktokolwiek się nią zainteresuje. Teraz ją położyli na izbie przyjęć. Pobrali tylko krew i ma leżeć i czekać. Zero monitorowania pracy serca! Ludzie się denerwują, mówią o tym między sobą ale nikt nic nie robi. Ja nie potrafię stać bezczynnie! Moja mama została znów wypisana do domu, ponieważ lekarz stwierdził, że z tym sercem… nie ma tak źle a ten niedrożny woreczek żółciowy może poczekać do przyszłego roku. Dosłownie jaja sobie z ludzi robią – kończy załamany syn.

Sprawa została poddana procedurze postępowania wyjaśniającego – odpowiada Dyrektor Barbara Szubert – Ponieważ nadrzędnym celem Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Lublińcu jest udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej na jak najwyższym poziomie, dogłębne wyjaśnienie sprawy leży także w interesie Zespołu, a wszelkie okoliczności już ujawnione, jak i mogące ujawnić się w przyszłości, są i będą brane pod uwagę w kontekście ustalenia jakichkolwiek ewentualnych nieprawidłowości w działaniach personelu medycznego – zapowiada Dyrektor Szubert.

Szczegółowe informacje dotyczące sprawy objęte są jednak tajemnicą lekarską. Wynika to z Ustawy o Zawodach Lekarza i Lekarza Dentysty. W szczególności, wyjątki od zasady zachowania tajemnicy informacji związanych z pacjentem określa Art. 40 w/w Ustawy, wskazując na sytuacje, podmioty uprawnione oraz tryb uzyskiwania zwolnienia z tajemnicy – wyjaśnia Dyrekcja – W tym stanie rzeczy, szczegółowe odniesienie się do poruszanej kwestii, nie jest na obecnym etapie możliwe, a zaktualizuje się po jednej z przesłanek uchylających tajemnice lekarską – czytamy w odpowiedzi. Postaramy się dotrzeć do rezultatów procedury wyjaśniającej, uruchomionej przez Dyrektor Barbarę Szubert.

  1. Wcale mnie to nie dziwi. W tamtym roku to samo opisywała moja koleżanka. Jej tato również ma problemy z sercem przyjechał i kazali czekać tata aż upasl na kolana z bólu a tam nikt nawet sie nie wzruszył. Przebadali i odesłali do domu bo nic się nie działo. Niedawno był w szpitalu mój mąż. Leżał na chirurgi. Pielęgniarki to chyba z powołania nie są nawet im się nie chciało zmienić kroplówki ,,tyle razy już panu zmieniałam że mógłby pan już to sam robić,, . Jak pobierała krew to nie wiem jak to zrobiła ze igła wyszła druga strona skóry -siniak na całą rękę. Tragedia. Sama kiedyś leżałam na ginekologi ( może z 4lata temu) i tam też nie było wesoło . Picia nie dostałam bo kubka nie wzięłam . Czekałam do wieczora aż mąż przyjedzie i da wodę. Rano chyba koło 6przyszka pielęgniarka z pytaniem o temperaturę nie miałam termometra więc stwierdziła że pewnie jest w normie. Dużo pisać o tym szpitalu jednak nie chce się ujawniać bo może kiedyś i ja tam trafię a po co mieć jeszcze gorzej.

    Odpowiedz
  2. moja mama 75 letnia tez była pacjentką tego niechlubnego szpitala ,spadła z łózka, a pielęgniarki mnie nawet o tym nie poinformowały , szpital i obsługa w nim to samo dno, pieniądze mamie zginęły, nie duza kwota , ale jednak….

    Odpowiedz
  3. Żadna nowość to Rzeźnia nie szpital mogą sobie podać ręce razem z Parkitka w Częstochowie. Współczuję Pana Mamie ale proszę się nie dać bo oni myślą że są lekarzami i że mają kasę to są bosami to po co przysiegali czy oni wogole wiedzą co znaczy przysięga
    Trzam kciuki Pozdrawiam serdecznie.

    Odpowiedz
  4. Dodam że jestem siostrą mężczyzny opisującego sytuację… Zgadzam się ze wszystkim i potwierdzam że właśnie w ten sposób postąpiono z naszą mamą… To przykre że wilelotenich pracowników służby zdrowia w taki sposób się traktuje i próbuje im wbijać do głowy twierdzenia rodzaju że nie pojęcia o sytuacji… Tacy lekarze jak w lublinieckim szpitalu powinni pracować gdzie indziej, ponieważ szpitale są po to by ludzi ratować a nie po to by ludzi doprowadzać szybkim sposobem do grobu. Lekarze szpitala lublinieckiego powinni zająć się w sposób szczególny lekturą praw ratowania ludzkiego życia jako lekarz odpowiedzialny… To prawda, że ludzie pobliskich wiosek boją się jechać do szpitala lublinieckiego ponieważ tam otrzymają wszystko inne tylko nie odpowiednią pomoc lekarską. To skandal…….. Pani ordynator proponuje przestudiowac jeszcze raz niektóre działy medycyny a przede wszystkim sposób komunikowania i postępowania z ludźmi którzy czekają na pomoc i może dlatego są w panice… Szpital lubliniecki to porażka… Skandal i najlepiej gdyby był przekształcony na jakiś inny, bardziej potrzebny Lublińcowi obiekt.

    Odpowiedz
  5. I tak ich będzie bronić Izba Lekarska czy jakieś inne stowarzyszenie lekarzy i nic się nie stanie od lat zgłaszane są problemy z tzw. Umieralnia i nixc się nie zmieniło więc nie pozostaje nic jak jazda do szpitala do Olesna????

    Odpowiedz
  6. Ja w tym roku zgłosiłam się z potwornym bulem brzucha a lekarz nawet mnie nie obejrzał tylko kazał mi sobie iść do ginekologa bo to niby bule miesiączkowe, dał mi zastrzyk rozkurczowy i do domu, tyle co wyszłam i ból wrócił, pojechałam do blachowni i okazało się że to nie bóle miesiączkowe ale coś z jelitami, w porównaniu do Lublińca, Blachownia jestem milion razy lepsza, a na ginekologi jest ten sam syf co na izbie przyjęć, leżałam raz na nadciśnienie w ciąży, nie dosyć że mi nie pomogli to na lużku obok leżała dziewczyna która poroniła i po dwóch godzinach się wypisała na rządanie bo nikt się nią nie zają, taki jest szpital w Lublińcu, nie ma po co tam jechać…

    Odpowiedz
  7. W grudniu parę lat wstecz na tamtejszą izbę przyjęć przyjechałam karetką. Mój synek miał napad padaczki, był niedotleniony, nieprzytomny, usta fioletowe, problemy z oddychaniem. Czekaliśmy godzinę aż jakiś lekarz do nas zejdzie, bo był rzekomo tylko jeden specjalista na cały szpital, akurat wtedy obecny przy cesarskim cięciu… Od tamtej pory w razie potrzeby jedziemy na izbę przyjęć na własną rękę, ale Lubliniec omijamy zawsze szerokim łukiem.
    NIGDY WIĘCEJ.

    Odpowiedz
  8. No niestety mam takie same doświadczenia. Nie mogę znaleźć żadnej osoby z mojego otoczenia które mają dobre zdanie o naszym szpitalu. Mojego Tatę wpisano bo już nic nie mogli zrobić. Nerki nie pracują mamy przygotować się bo to już koniec. W szpitalu w Blachownia okazało się że jelita zaczynały gnić. Operacja na cito uratowała mu życie. Szwagra pikroili i nie to co trzeba operowali bo akurat żołądek był zdrowy. Jelita należało operować co zrobili ale to już niestety druga operacja. Stan fatalny nie wspomnę o cierpieniach. Mogłabym opisać jeszcze kilka przykładów np. Znajoma pojechała do szpitala z bólem żołądka a umarła na cukrzycę bo nikt nie interesował się czy wzięła leki. Dać środki nasenne żeby w nocy mieć spokój. Mój Tato tak był leczony bo z bólu nie mógł spać. Rano był nieprzytomny To nie szpital a mordownia ale niestety Pan Starosta jest zadowolony.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.